Po pierwsze udało mu się wprowadzić na ekran postać niemowlaka-szpiega. – Było nas dziesięcioro w domu i lubiliśmy sobie wyobrażać, że ci najmniejsi potrafią robić niezwykłe rzeczy – mówił reżyser. Po drugie, powołał do filmowego życia psa-robota, czyli Argonauta. Dawniej realizacja pomysłu była zbyt droga, ale obecnie, dzięki technikom komputerowym, pies-robot spisuje się wspaniale. – To uśpiony agent – śmieje się twórca. Obserwuje przez lata dzieciaki. Gdy zostaje wezwany do akcji zaczyna... mówić.

Reklama

Do każdego biletu na seans "Małych agentów 4D" dołączona jest specjalna karta zapachowa. Na karcie oznaczonych będzie kilka pól z numerami, które po potarciu wyzwolą intensywny aromat zgodny z tym, co aktualnie dzieje się w filmie. Numery będą w odpowiednim momencie wyświetlane na ekranie. Zapacho-zdrapka zostanie dołączona do każdego biletu i w każdym kinie bez dodatkowych opłat.