"Czyniłem sobie wyrzuty, że nie nakręciłem tego filmu wcześniej. Zwłaszcza że miałem taką możliwość - przez tyle lat nie było cenzury, presji i kłamstw. Jednak dzięki temu, że film się spóźnił, że dopiero teraz wyszedł na ekrany, stało się to, czego nikt nie oczekiwał: +Katyń+ został pokazany w Rosji" - oznajmił polski reżyser w wywiadzie, który ukazał się w sobotę.
"Co więcej, film dwukrotnie został zaprezentowany przez rosyjską telewizję. Obejrzało go 12 mln widzów" - podkreślił Wajda.
"Uważam, że jest to jedno z największych osiągnięć mojego kina. Podobnie jak to, że Rosja szuka wyjścia z tamtej epoki, sowieckiej epoki, i że mój film w jakimś sensie uczestniczy w tym procesie" - zaznaczył. "Potwierdzeniem tego jest order, który wręczył mi prezydent Rosji i który uważam za jedno z najważniejszych odznaczeń" - powiedział.
Poprzedniego dnia okolicznościowy wywiad z Wajdą opublikował dziennik "Izwiestija". Zapytany, czy to prawda, że pozytywne recenzje moskiewskich krytyków filmowych pomagały jemu i jego kolegom w walce z krajową cenzurą, reżyser potwierdził, że "polskie władze wsłuchiwały się w opinie z Moskwy".
"Potrzebowały potwierdzenia, że nasze poszukiwania artystyczne, dążenie do mówienia prawdy historycznej nie szkodzą ustrojowi socjalistycznemu" - wyjaśnił.
Reżyser zaznaczył, że "w Moskwie o polskim filmie pisali wybitni profesjonaliści: Irina Rubanowa i Miron Czernienko". "Oni doskonale znali nie tylko nasze kino, ale w ogóle polską kulturę" - zaznaczył.