Producenci, zatrudniając w swoim filmie gwiazdę, zazwyczaj liczą na podniesienie zysków, a Tom Cruise jeszcze niedawno miał opinię złotego chłopca box-office’u. Jednak nowy film z jego udziałem „Wybuchowa para” może okazać się sporym rozczarowaniem dla wszystkich. Światowa premiera „Wybuchowej pary” miała miejsce już miesiąc temu. Przygodowa komedia o superagencie zakochanym w zwykłej dziewczynie zdołała do tej pory zgromadzić wpływy w wysokości 132 mln dol. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że to całkiem sporo, ale nie wtedy, gdy budżet filmu opiewa na blisko 120 mln dol., zaś gaże pary głównych gwiazd wynoszą – bagatela – po 20 mln dol. na głowę. Jeśli wziąć także pod uwagę fakt, że w ciągu ostatnich pięciu lat żaden z filmów z udziałem Cruise’a nie zarobił powyżej 200 mln dol. – ostatni wielki hit na jego koncie to „Wojna światów” z 2005 roku, która zgromadziła 591 mln dol – to faktycznie możemy mówić o pewnym kryzysie kariery. Choć oczywiście aktor wciąż pozostaje jednym z największych i najbardziej wpływowych hollywoodzkich celebrytów.

Reklama
Tom Cruise rozpoczął karierę filmową w 1983 roku jako jeden z grupy wyrzutków – młodych aktorów takich jak Rob Lowe i Emilio Estevez, którzy zagrali wspólnie w filmie dla nastolatków pod takim właśnie tytułem. Jednak Cruise jako jedyny z tej paczki odniósł prawdziwy sukces finansowy, stając się jedną z najbardziej kasowych gwiazd lat 80. i 90., grając w niemal samych kinowych hitach: „Top Gun” (353 mln dol.), „Rain Man” (412 mln dol.), „Mission Impossible” (456 mln dol.). Przez niemal trzy dekady kariery żaden z filmów, w którym zagrał główną rolę, nie zrobił poważnej klapy, to znaczy nie zarobił mniej niż 50 mln dol. Wśród gwiazd box-office’u Cruise zajmuje dziś 5. miejsce – tuż za Orlando Bloomem, Harrisonem Fordem, Tomem Hanksem i Samuelem L. Jacksonem.



Jednak wygląda na to, że Cruise najlepsze lata kariery ma już za sobą – być może wpływ na taki stan rzeczy ma jego żarliwe zaangażowanie w działalność sekty scjentologów. Jako członek sekty przestał być wiarygodny zarówno dla niektórych producentów, jak i dla widzów, którzy znaleźli sobie w międzyczasie nowych idoli. Kiedy Cruise poświęcał się działalności na rzecz scjentologów, pod bokiem wyrosło nowe pokolenie kasowych aktorów. Idol nastolatek Robert Pattinson jest w stanie wygenerować wpływy rzędu 700 mln dol. za jedną część popularnej sagi „Zmierzch”, zaś Daniel Radcliffe, odtwórca roli Harry’ego Pottera i najlepiej zarabiający aktor na świecie (rocznie ponad 40 mln dol – podczas gdy Cruise ledwie ponad 20 mln), gwarantuje zyski na poziomie blisko miliarda dolarów... W tej sytuacji zatrudnianie Toma Cruise’a okazuje się luksusem, na który już niewielu producentów filmowych stać.