Nie będzie to epopeja porażająca efektami specjalnymi. Madonna, która na show-biznesie zęby zjadła, wie, że do sukcesu trzeba piąć się powoli. Dlatego zaczyna od półgodzinnego filmu.

Jednak w czasie tych 30 minut nie zabraknie rewelacji - pojawi się tu pogrążona w rozpaczy tancerka wijąca się na rurze, żydowski biznesmen i Indianin - aptekarz. Film powstaje ponoć na kanwie osobistych przeżyć Madonny. Patrząc na taki zestaw postaci, można pomyśleć, że gwiazda nie miała chyba lekkiego życia.

Ważne jest to, że Madonna nie wsłuchuje się w złośliwe komentarze na swój temat. Walczy co dzień na planie z ekipą (której członkowie już zdążyli nazwać Madonnę kapralem) i wierzy święcie w swój kolejny wielki sukces.

Zdjęcia piosenkarka skończy kręcić w lipcu, a swoje dzieło pokaże światu prawdopodobnie późną jesienią.

A jakby coś z filmem nie wyszło, to gwiazda ma w zapasie plan B - pracuje już nad nową płytą, która ma zniewolić fanów Madonny, tak jak jej ostatni "Confessions on a Dance Floor".







Reklama