Aby znaleźć przeciwko niemu dowody, zatrudnia się w jego firmie i jednocześnie rozpoczyna z nim flirt online, korzystając z pomocy podkochującego się w niej informatyka. I choć najwyraźniej zaangażowano ją, by była kwiatkiem do kożucha, Halle udowodniła, że zdarza jej się bywać nie tylko ozdobą, ale i niezłą aktorką. Jest z całą pewnością najmocniejszym punktem tego zbudowanego ze schematów filmu.

Halle zapisała się na zawsze w historii kina jako pierwsza czarnoskóra aktorka - laureatka Oscara. Odebrała go w 2002 roku za rolę w opatrzonym, politycznie poprawnym filmie "Czekając na wyrok". U boku Boba Thorntona zagrała żonę skazanego na śmierć bandyty, której życie jest pasmem upokorzeń i nieszczęść - po egzekucji męża w wypadku ginie także jej syn, a cierpienie zbliży ją do równie jak ona poranionego przez los więziennego strażnika. (To był pamiętny rok, w którym dwoje czarnych aktorów wygrało Oscary za role pierwszoplanowe - drugim laureatem został Denzel Washington, dzięki czemu Hollywood w końcu przestano oskarżać o rasizm).

Ale Halle nie ma szczęścia do wielkich filmów. Ma za to klasę i poczucie humoru. Jako jedyna laureatka Złotej Maliny - przyznawanej najgorszej aktorce roku, za rolę w najgorszym filmie - pojawiła się na uroczystości jej wręczania. Po wejściu na estradę odegrała pamiętną scenę, gdy wzruszona dziękowała przed laty za Oscara. Dramatycznie szlochała z Oscarem w jednej ręce i statuetką Złotej Maliny w drugiej, po czym podziękowała twórcom filmu, za sprawą których zagrała w "Catwoman". Była tak niesamowita, że widownia nie była pewna, czy Halle jest nieszczęśliwa, czy kpi ze wstydliwego wyróżnienia. O filmie "Catwoman" nie mówiła inaczej niż tylko "fucking shit". Jej występ został przyjęty owacją na stojąco.

Kariera Halle, która imię zawdzięcza nazwie domu towarowego Halle Brothers, jest niespecjalnie zaskakująca. W 1986 roku panna Berry dostała się na dziennikarstwo, szybko jednak porwał ją show-biznes. W wyborach Miss Ameryki trafiła do finału. Szybko znalazła pracę jako modelka i zapisała się na kursy aktorskie. Zaczęła chodzić na przesłuchania, ale długo grała rólki dekoracyjne. Wyjatek stanowił obraz "Dwie matki" , w którym zagrała narkomankę z chicagowskiego getta, porzucającą niemowlę na śmietniku.

Na prawdziwie wielką rolę musiała poczekać do 1999 roku, kiedy to zagrała we "Wschodzącej gwieździe". Za kreację aktorki Dorothy Dandridge Halle otrzymała Złoty Glob, a magazyn "People" umieścił jej nazwisko na szczycie listy 50 najpiękniejszych ludzi świata. Nic dziwnego, że producenci kolejnej wersji przygód Bonda "Śmierć nadejdzie jutro" pomyśleli o niej jako partnerce angielskiego szpiega.

Kolejne kreacje nie dały jej szans popisać się aktorskimi umiejętnościami - filmy z jej udziałem: thriller "Gothika" i oba "X-Meny" zebrały kiepskie recenzje. Od tamtego czasu Halle odmawia udziału w rozrywkowych produkcjach. Niebawem zobaczymy ją w filmie, którego fabuła przypomina "Monster’s Ball". Obraz Susanne Bier "Things, We Lost in Fire" to historia kobiety, która po śmierci męża zostaje sama z dziećmi i nie potrafiąc poradzić sobie z kłopotami, prosi jego najlepszego przyjaciela, by z nią zamieszkał.

Wciąż jednak największe pieniądze Halle zawdzięcza urodzie - jest twarzą firmy kosmetycznej Revlon. Ale piękna aktorka chce udowodnić, że stać ją na więcej. I dlatego coraz poważniej myśli, by zająć się reżyserią.











Reklama