"Przyszedłem do pracy" - uciął krótko w rozmowie z "Faktem". I zniknął w garderobie.

Na teren warszawskiej Akademii Rolniczej, gdzie są kręcone zdjęcia, Gonera przyjechał specjalnym busem. Wysiadł z niego z uśmiechem na twarzy i powędrował do charakteryzatorni. Choć ekipa filmowa musiała czekać ponad pół godziny, aż zmieni strój, wszyscy cieszyli się z obecności gwiazdora. Bo tydzień wcześniej przestraszył ich nie na żarty.

Wcielający się w rolę doktora Piotra Skotnickiego aktor nie wytrzymał napięcia na planie i zapomniał, jak się nazywa. Po nocy spędzonej w klinice psychiatrycznej w Lublinie lekarze przepisali mu leki uspokajające i zalecili odpoczynek w domu. Dziś na twarzy wrażliwego artysty na szczęście nie widać śladu po nieszczęśliwym zdarzeniu.



Reklama