Rok po tym, jak indyjski Sąd Najwyższy usunął przepisy karzące za homoseksualizm, a pierwsze nieśmiałe próby przemycenia wątków homoseksualnych powiodły się w obrazie "Dostana" z 2008 roku, pewnym jest, że i wchodzący na ekrany w maju "Dunno Y... Na Jaane Kyun" widzowie zobaczą w całości.

Reklama

Jedynego powodu do niepewności może dostarczać to, że o ile przecierająca gejowskie szlaki w Bollywood komediowa "Dostana" to portret udawanych homoseksualistów, o tyle wyreżyserowany przez Sanjaya Sharmę "Dunno Y..." o relacjach męsko-męskich ma opowiadać zupełnie serio.

Nie tylko jednak pocałunkiem film wzbudza kontrowersje. Atmosferę skandalu podsyca też rozerotyzowany plakat, na którym widać parę głównych bohaterów, nagich, w delikatnym acz znaczącym uścisku. Reżyser zapewnia, że nie chodziło o tanią sensację. Świadomy, że wznieca w indyjskiej Fabryce Snów obyczajową rewolucję filmowiec zapowiada stanowczo: "Niczego się nie boję, pozostaję przy swoich przekonaniach".

Homoseksualny melodramat Sharmy odsłania kulisy indyjskiego modelingu. "Dunno Y..." to historia młodego chłopaka, który zaczyna pracować w Bombaju jako model. Tam poznaje mężczyznę, w którym się zakochuje i spróbuje ułożyć sobie życie.