REKLAMA
– Nieudolna adaptacja powieściowego cyklu Josepha Delaneya. Wyreżyserowana przez Sergieja Bodrowa opowieść o uczniu stracharza (czyli mistrza walki z potworami) powstawała z problemami przez kilka lat, i to niestety czuć. Wysilony scenariusz, nieprzekonujące efekty specjalne i okropne aktorstwo doborowej skądinąd obsady. Najbardziej szkoda Jeffa Bridgesa: to kolejna (po "R.I.P.D" oraz "Dawcy pamięci") pomyłka w jego filmografii – pisze Jakub Demiańczuk w "Dzienniku. Gazecie Prawnej"
Aby go zobaczyć przejdź do strony z najnowszymi komentarzami.