Cristian Mungiu pozostaje najważniejszym, obok Cristiego Puiu, przedstawicielem rumuńskiej nowej fali. O ile jego kolega po fachu dał się poznać jako mistrz groteskowych przerysowań, o tyle siłę twórcy "Za wzgórzami" stanowią paradokumentalny realizm i moralna powaga. Obie te cechy można dostrzec również w "Egzaminie" – przenikliwym filmie o konflikcie doraźnych korzyści z abstrakcyjnymi wartościami.

Reklama

Zanim Mungiu stanął za kamerą, pracował przez pewien czas jako nauczyciel i dziennikarz. Łatwo zorientować się, że nabyte wówczas doświadczenia nie pozostały bez wpływu na jego myślenie o kinie. Rumuńskiemu twórcy do dziś zdarza się choćby inspirować opowiadane przez siebie historie doniesieniami prasowymi. Choć Mungiu sięga po tak efektowne tematy jak nielegalne aborcje czy klasztorne egzorcyzmy, w swoich dziełach nie ogranicza się jednak do poszukiwania tanich sensacji. W filmach Rumuna historie pojedynczych postaci zawsze stanowią część szerszego pejzażu i mogą stanowić podstawę do formułowania diagnoz sprawdzających się w odniesieniu do całego społeczeństwa.

Nie inaczej było już w pełnometrażowym debiucie Mungiu – "Zachodzie". Film, trochę na siłę utrzymywany w estetyce komediowej, nie dorównuje późniejszym osiągnięciom twórcy, ale wprowadza nas w świat jego tematycznych obsesji. Zgodnie ze swym tytułem dzieło Mungiu opowiada o zmęczonych rumuńską codziennością młodych ludziach, którzy pragną odmienić swój los dzięki wyjazdowi za granicę. Jak łatwo się domyślić, reżyser stawia sobie za cel zdemaskowanie szkodliwej naiwności takiego myślenia. Podjęty wówczas temat – sygnalizowany na marginesie także w "4 miesiącach, 3 tygodniach i 2 dniach" i "Za wzgórzami" – ponownie okazał się dla Mungiu inspirujący przy okazji "Egzaminu". Główny bohater, lekarz z prowincjonalnego miasteczka, wykazuje silną determinację, by wysłać córkę na studia do Anglii. Rumuński reżyser mistrzowsko, krok po kroku, odsłania groteskowo dwuznaczny charakter postępowania mężczyzny. Romeo, który nie chce, by jego dziecko cierpiało z powodu bolączek rumuńskiej rzeczywistości, jednocześnie sam je wzmacnia. Właśnie tak należy przecież interpretować uwikłanie się bohatera w sieć korupcji, nepotyzmu i zgniłych kompromisów mających pomóc córce w uzyskaniu jak najlepszego wyniku egzaminu maturalnego.

Choć nie sposób, by te działania przysporzyły Romeowi sympatii, reżyser nie stara się bynajmniej demonizować swojej postaci. Mężczyzna popełnia błędy, ale towarzyszące mu pobudki można uznać wręcz za szlachetne. Romeowi chodzi w końcu o dobro najbliższej osoby i uchronienie dziecka od – towarzyszącego niemal wszystkim wokół – poczucia stagnacji i marazmu. Zrozumienie okazywane przez Mungiu bohaterowi wynika najpewniej z tego, że "Egzamin" okazuje się dziełem głęboko osobistym. W niemal każdym wywiadzie rumuński twórca podkreśla, że najnowszy film dedykuje swoim dzieciom, a historia Romea stanowi dla niego pretekst do medytacji nad naturą ojcostwa.

Reklama

Wszystko to nie oznacza oczywiście, że Mungiu zagubił gdzieś swój temperament twórcy zaangażowanego. W "Egzaminie" pochyla się na przykład nad trudnym położeniem rumuńskich kobiet. Reżyser podkreśla, że Romeo, choć kocha córkę, wyraźnie stara się ją zdominować i odmówić prawa do samodzielnego podejmowania życiowych decyzji. Podkreślana w najnowszym filmie szkodliwość patriarchalnego sposobu myślenia była piętnowana przez Mungiu już w "4 miesiącach, 3 tygodniach...". Choć w nagrodzonym Złotą Palmą dziele reżyser cofał się do okresu dyktatury Ceaucescu, dało się wyczuć, że ukazane na ekranie zniewolenie jednostki przez system nie jest wyłącznie domeną przeszłości. Domniemania te potwierdziły się kilka lat później w "Za wzgórzami" wskazującym, że istnieją współcześnie instytucje – w tym wypadku Kościół prawosławny – które doskonale radzą sobie z konserwowaniem patologii minionego systemu.

Demaskatorskie filmy Mungiu sprawdzają się jako lekcje krytycznego patriotyzmu. Choć reżyser bywa w swej ojczyźnie odsądzany od czci i wiary, widać, że kieruje nim wzruszająca troska o otaczającą rzeczywistość. Postawa rumuńskiego twórcy wymaga odwagi, która imponuje tym bardziej, że polscy filmowcy wciąż niechętnie podejmują tematykę rozliczeń z transformacją ustrojową. Uniwersalne dla całego świata postkomunistycznego obserwacje Mungiu zasługują w tej sytuacji na naszą szczególną wdzięczność i zainteresowanie.

Egzamin; Rumunia, Francja, Belgia 2016; reżyseria: Cristian Mungiu; dystrybucja: Gutek Film; czas: 128 min