Trzeba przyznać, że twórcom "Paddingtona" dobrze udało się oddać charakter uwielbianego przez Brytyjczyków bohatera, w oryginalnej wersji mówiącego głosem Bena Whishawa, nowego bondowskiego Q. Niezwykle uprzejmy i ciekawy świata, a jednocześnie strasznie nieporadny we wszystkim co robi, z pewnością będzie wzbudzać salwy śmiechu dziecięcej widowni. Film nie traci nic z klimatu swojego pierwowzoru – jest równie prosty jak książeczki Bonda, a jednocześnie ma w sobie pewien współczesny twist.
Literacki oryginał opowiadał jedynie o pojedynczych epizodach z życia misia w wielkim mieście. Tym razem niezbędne było oparcie ich na stelażu właściwej kinowej fabuły. Tę utworzono poprzez wprowadzenie postaci Millicent (bawiąca się rolą Nicole Kidman) – krzyżówka Cruelli de Mon oraz Ethana Hunta z "Mission Impossible". Próbuje ona porwać Paddingtona, a następnie dodać go do swojej kolekcji wypchanych eksponatów w Muzeum Historii Naturalnej. Choć brzmi to drastycznie, wątek ten nie służy tylko kreowaniu napięcia. Twórcy zwracają nim też uwagę na kwestię bycia "innym".