Konflikt w filmie Bertranda Bonella oparty jest właśnie na tej opozycji. Człowieka, który w akcie tworzenia jest drugi po Bogu, by po chwili całkowicie zatracić się w ludzkich słabościach. Obrazując kolejne epizody z życia projektanta, reżyser porusza się ruchem konika szachowego. Otwiera jedną szufladę, by za chwilę przeskoczyć do innej. Efektem tego jest spory chaos, który oczywiście może obrazować skomplikowaną naturę bohatera, ale w tym przypadku dalece bardziej nie pozwala widzowi zapałać do niego sympatią. Bo oglądając blisko dwuipółgodzinną, w gruncie rzeczy dość konwencjonalne zrealizowaną biografię, co najmniej kilka razy łapiemy się na tym, że los protagonisty jest nam raczej obojętny.

Reklama

Może zadziałało prawo serii i Bonello do pewnego stopnia odpowiada za grzechy poprzednika? Kilka miesięcy temu na ekrany polskich kin wszedł bowiem film "Yves Saint Laurent" w reżyserii Jalila Lesperta. Obraz, który de facto skupia się na podobnym etapie życia projektanta określanego mianem spadkobiercy Christiana Diora. Lespert tworzy obraz miałki, prześlizguje się jedynie po powierzchni. Bonello wnika głębiej, jest bardziej dociekliwy i z tej konfrontacji bez wątpienia wychodzi zwycięsko. Marne to jednak pocieszenie, bo trudno oprzeć się wrażeniu, że obaj reżyserzy nie do końca poradzili sobie z filmowaną materią. Dziwić to może zwłaszcza w przypadku tego drugiego, który na swoim koncie ma przecież tak wysmakowaną produkcję jak "Apollonide. Zza okien domu publicznego".

Oczywiście nie oznacza to, że "Saint Laurent" nie jest wart uwagi. Nic podobnego. Wydaje się jednak, że to film do pewnego stopnia hermetyczny, w pierwszej kolejności adresowany do widzów, których zainteresowania mniej lub bardziej krążą wokół tematyki modowej. A przecież siłą napędową kina biograficznego, co udowadniają produkcje zza oceanu, powinien być pewien uniwersalizm. Umiejętność zaciekawienia postronnego widza, niemającego na dany temat większej wiedzy, to właśnie rodzaj papierka lakmusowego dla tego typu produkcji. Tym razem nie do końca się udało. Pytanie tylko, na ile to wina Bonella, a na ile tego, że może dwoić się w oczach? Bo nie od dziś wiadomo, że co za dużo, to niezdrowo.

SAINT LAURENT | Francja, Belgia 2014 | reżyseria: Bertrand Bonello | dystrybucja: Kino Świat | czas: 150 min