Doskonale zdają sobie z tego sprawę twórcy, którzy cały czas poruszają się w obrębie znanych, sprawdzonych schematów, modyfikując je jedynie na własne potrzeby. To właśnie przypadek "Pudłaków", filmu, który w żaden sposób nie odkrywa Ameryki, ale jest rzetelną, estetyczną wariacją na temat.

Reklama

Tytułowe Pudłaki przypominają nieco gremliny z kultowego filmu Joe Dantego z 1984 roku. To sympatyczne, niewielkie i ekologiczne (temat bardzo na czasie) kreatury, z którymi nie wiedzieć czemu utożsamiane jest całe zło otaczającego świata. A na pewno serowego królestwa, bo tam właśnie rozgrywa się akcja animacji opartej na bestsellerowej książce Alana Snowa. Walczyć z nimi ma nikczemny Archibald Snatcher, którego już sama aparycja wystraszyć może niejednego młodego widza. Film Anthony'ego Stacchiego i Grahama Annable'a, zresztą jak gros animacji, oparty jest na prostych opozycjach.

Oglądając "Pudłaki", nikt nie będzie miał problemu z określeniem, kto jest dobry, a kto zły. Podobnie jak z tym, by wynieść z filmu pewne uniwersalne treści. Bo to tak naprawdę kolejna opowieść o przyjaźni, tolerancji, o tym, by nigdy się nie poddawać, ubrana jedynie w inny kostium. Przyznać trzeba, że efektowny, bo sama animacja, łącząca technikę poklatkową i cyfrową, robi tu chyba największe wrażenie. Ale i edukacyjny, bowiem "Pudłaki" to także całkiem przyjemna lekcja ekologii.

PUDŁAKI | USA 2014 | reżyseria: Graham Annable, Anthony Stacchi | dystrybucja: UIP | czas: 96 min