Opowieść, której akcja toczy się w okresie upadku Muru Berlińskiego przełamuje patetyczną narrację rodem ze szkolnych podręczników. Dietrich wykorzystuje czasy historycznego przełomu jako pretekst do przeżycia wielkiej przygody. Przy okazji swoją biografią gwarantuje autentyzm ukazywanych na ekranie emocji. W momencie, w którym odbywały się opisywane na ekranie wydarzenia, miał przecież dziesięć lat, więc był mniej więcej rówieśnikiem swoich bohaterów. Dzięki tej świadomości "Misję Sputnik" można potraktować jako szczerą fantazję dużego chłopca, który dzięki kinu przenosi się do krainy dzieciństwa.

Reklama

Dietrich od samego początku zdradza pragnienie, by ważne przemiany polityczne przedstawić w kategoriach zjawiska abstrakcyjnego i pobudzającego wyobraźnię. Dlatego właśnie zdecydował się osadzić akcję swojego filmu na enerdowskiej prowincji, gdzie wiatr historii wieje ze zdwojoną gwałtownością i wywiera wyraźny wpływ na funkcjonowanie mieszkańców. Podobne rozwiązanie wydaje się nieodzowne dla edukacyjnego wymiaru opowieści. "Misja Sputnik" stawia sobie za cel oswojenie najmłodszych bohaterów z czekającymi ich w życiu gwałtownymi zmianami. Frederike, Fabian i Jonathan nie tylko nie boją się nowego porządku, lecz także traktują jego nadejście jako stymulację dla kreatywności.

Jedyny problem towarzyszący "Misji Sputnik" ściśle wiąże się z założeniami przyjętej przez reżysera konwencji. Termin "kino familijne" wydaje się w swej istocie fałszywy, gdyż rzadko kiedy spełnia obietnicę dostarczenia jednakowej rozrywki przedstawicielom kilku grup wiekowych. Nie inaczej dzieje się w przypadku filmu Dietricha. Widz legitymujący się co najmniej świadectwem ukończenia podstawówki z pewnością poszuka pierwszej lepszej okazji, by zdezerterować z seansu "Sputnika". Młodsza publiczność z dużym prawdopodobieństwem uzna jednak podróż zaaranżowaną przez Dietricha za fascynującą.

MISJA SPUTNIK | Belgia, Czechy, Niemcy 2013 | reżyseria: Markus Dietrich | dystrybucja: Vivarto | czas: 90 min