Podejmowana w nowym filmie tematyka bynajmniej nie jest reżyserowi obca. Już w "Do Czech razy sztuka", "Piękności w opałach" czy "Niedźwiadku" czeski twórca opowiadał przecież o małżeńskim kryzysie i towarzyszącemu długoletnim związkom emocjonalnemu wypaleniu. Do tej pory bohaterowie Hrebejka szukali pocieszenia w ramionach kochanków, a z kłopotami radzili sobie za pomocą intryg i zdrad. W "Świętej czwórcy" po raz kolejny doprowadzają do powstania miłosnego wielokąta. Najważniejsza różnica polega jednak na tym, że wszyscy jego uczestnicy doskonale o sobie wiedzą, a nawet pozostają bliskimi przyjaciółmi.

Reklama

W filmie Hrebejka perwersyjny uśmieszek libertyna sąsiaduje z zapałem aktywisty burzącego klasowe bariery. Reżyser wyraźnie podkreśla, że eksperymentujący z własnym życiem seksualnym bohaterowie nie mają nic wspólnego z zepsutymi burżujami. Zamiast tego Hrebejk czyni z Ondry i Vitka zwyczajnych elektryków z czeskiego miasteczka. Deklarowana na każdym kroku sympatia do bohaterów pozwala odczytywać "Świętą czwórcę" jako świadomie przaśną, proletariacką wariację na temat "Julesa i Jima" Truffaut.

Postacie Hrebejka – tak jak bohaterowie francuskiego klasyka – poddają się namiętnemu wirowi życia. Czeski reżyser do samego końca chroni jednak Ondrę, Vitka i spółkę przed utonięciem. Brak kary za wykroczenie przeciw obyczajowym konwenansom to niejedyny przykład Hrebejkowskiej gry z oczekiwaniami widza. Równie zaskakujący przebieg zyskuje kluczowy dla erotycznych doświadczeń bohaterów pobyt na Karaibach. Egzotyczny wyjazd stanowi kolejną przyjemność, na którą Ondra i Vitek nie mogliby sobie pozwolić ze względu na status materialny. Elektrycy przyjmują jednak lukratywną ofertę zawodową i skwapliwie wykorzystują okazję, by do dalekich krajów zabrać również swoje żony. Wbrew pozorom bohaterowie "Świętej czwórcy" nie odczuwają na miejscu żadnego "smutku tropików" i nie muszą wyznawać neokolonialnych win. Zamiast zachłysnąć się egzotyką, postanawiają ograniczyć rewolucję seksualną wyłącznie do własnej sypialni. Ostentacyjne zignorowanie szansy, by skarcić Europejczyków za stosunek wobec "Innego", stanowi odważną deklarację dystansu wobec politycznej poprawności.

Tolerancyjny wobec łóżkowych dziwactw bohaterów film Hrebejka przypomina klapsa wymierzonego nadgorliwym moralistom. W jednej z najzabawniejszych scen "Świętej czwórcy" dochodzi do odwrócenia znanego schematu: to rodzice w trakcie seksualnej orgii zostają przyłapani przez własne dzieci. Dzięki takim zabiegom film Hrebejka podważa autorytet instytucji rodziny i – już za pomocą tytułu – bluźnierczo traktuje katolicką symbolikę. Nie ma się jednak czemu dziwić. Hrebejk z powodzeniem podpisałby się pewnie pod stwierdzeniem swojego przyjaciela Petra Zelenki: "Święty jest tylko spokój".

Reklama

ŚWIĘTA CZWÓRCA | Czechy 2012 | reżyseria: Jan Hrebejk | dystrybucja: Hagi | czas: 78 min