Odpowiedzialne za dystrybucję filmu Paramount Pictures zdecydowało się na odwołanie pokazów przedpremierowych, jednak wbrew naciskom nie przesunięto daty premiery na styczeń. "Jack Reacher" wszedł na amerykańskie ekrany w najmniej odpowiednim momencie, a wielu recenzentów wytykało producentom chciwość i całkowity brak taktu.

Reklama

Powyższe kontrowersje odsunęły na dalszy plan merytoryczną dyskusję o walorach filmu Christophera McQuarriego. Najważniejszym z nich jest rola Toma Cruise'a, który tylko pozornie dubluje własną nieśmiertelną kreację z "Mission Impossible". W rzeczywistości udaje mu się zmieścić w postaci Reachera o wiele więcej: poza obowiązkową fizyczną niezniszczalnością i nonszalanckim uśmiechem wnosi do poszczególnych scen błysk szaleństwa i absurdalne poczucie humoru.

Tom Cruise ratuje film, który bez niego byłby całkowicie przeciętną, nadmiernie rozciągniętą w czasie strzelanką. Nie bez aspiracji – w warstwie formalnej widoczne są nawiązania do konwencji noir i szlachetnych tradycji kina sensacyjnego lat 70. Jednak wizualne ornamenty nie współgrają z tematyką "Reachera", potęgując wyłącznie poczucie sztuczności. I choć Cruise obecny w większości scen niemal całkowicie zawłaszcza sobie uwagę widza, to i tak nie jest w stanie sprawić, by rozdźwięk pomiędzy zalążkiem świetnego pomysłu a ostatecznym efektem pozostał niezauważony.

JACK REACHER – JEDNYM STRZAŁEM | USA 2012 | reżyseria: Christopher McQuarrie | dystrybucja: UIP | czas: 130 min