Plakat ten zresztą odpowiada – z offu słyszymy dialogi z filmów Nowojorczyka – co pomaga Alice rozwiązać bieżące problemy. Kino Allena jest zresztą dla niej panaceum na wszelkie dolegliwości i chętnie dzieli się nim z klientami swojej apteki: czy to kobieta w depresji, czy zdesperowany rabuś – każdy dostanie od Alice kilka filmów na DVD, które odmienią ich marne losy. A i ona sama spotka wreszcie wymarzonego faceta, montera systemów alarmowych, choć miłość nie pojawi się nagle i trzeba będzie o nią powalczyć.

Reklama

Jakiś czas temu, przed premierą "Zakochanych w Rzymie", recenzent "Kultury" narzekał, że Woody Allen, choć kręci coraz gorsze filmy, w Europie cieszy się wciąż niewiarygodną popularnością. "Paryż – Manhattan", reżyserski debiut Sophie Lellouche, wydaje się tę opinię potwierdzać. Czołobitny hołd złożony nowojorskiemu reżyserowi nie mógł się udać, skoro jest karkołomną próbą przełożenia allenowskich schematów na francuskie realia. Mamy więc neurotyczną żydowską rodzinę i koślawą satyrę na paryskich mieszczan, ale wszystko pozbawione wdzięku, ironii, inteligentnego dowcipu. Po raz kolejny okazało się, że aby pisać dialogi w stylu Woody'ego Allena, po prostu trzeba być Woodym Allenem. Twórca "Annie Hall" umizgi francuskiej debiutantki przyjął chyba jednak z zadowoleniem, skoro nie tylko użyczył jej dialogów ze swoich filmów, lecz także zgodził się wystąpić na ekranie.

PARYŻ – MANHATTAN | Francja 2012 | reżyseria: Sophie Lellouche | dystrybucja: ITI Cinema | czas: 77 min