I zaczęło się. Nagle o uwięzionych wielorybach zaczęła mówić cała Ameryka. W epoce przedinternetowej, kiedy informacje zamiast obiegać świat w ułamku sekundy, raczej człapały żółwim tempem, nieszczęście wielorybów stało się w niezwykle krótkim czasie sprawą wagi państwowej. Gdy amerykański rząd przyznał, że uwolnienie zwierząt przekracza jego możliwości, pomoc nadeszła ze strony potentata naftowego szukającego na Alasce cennych złóż ropy naftowej oraz władz imperium sowieckiego, dysponujących większym niż Amerykanie lodołamaczem. Ostatecznie zakończoną sukcesem akcję uwalniania wielorybów relacjonował zgromadzony w miasteczku tłum dziennikarzy, a miliony ludzi śledziły jej postępy przed telewizorami.

Reklama
Media

Ponad 20 lat później amerykański reżyser Ken Kwapis, kojarzony dotąd głównie ze średnio udanymi komedyjkami romantycznymi, zdecydował się nakręcić film inspirowany tymi wydarzeniami. I choć ryzyko przeładowania filmu łzawym sentymentalizmem było ogromne, Kwapisowi udało się tego uniknąć. "Na ratunek wielorybom" to ciepłe, pogodne kino familijne w najlepszym tego słowa znaczeniu. Nie zawodzi także obsada: Drew Barrymore jako działaczka Greenpeace oraz pełen uroku John Krasinski jako lokalny reporter.

Na ratunek wielorybom | USA 2012 | reżyseria: Ken Kwapis | dystrybucja: UIP | czas: 107 min