Niezwykle nośny okazał się zabieg konstrukcyjny zastosowany przez autora. Kolejne etapy życia głównych bohaterów pokazane są zawsze przez pryzmat jednego dnia w roku, czyli 15 lipca – wtedy właśnie spotkali się po raz pierwszy. Siłą książki, poza świetnie zarysowanymi portretami bohaterów, są także cięte dialogi. Nietrudno zrozumieć, dlaczego "Jeden dzień" tak szybko doczekał się ekranizacji. Reżyserią zajęła się Lone Scherfig, twórczyni "Włoskiego dla początkujących" i nominowanego do Oscara "Była sobie dziewczyna".
Od razu trzeba jednak podkreślić, że adaptacji powieści Nichollsa znacznie bliżej do typowo mainstreamowego melodramatu niż do historii miłosnej z ambicjami w rodzaju "Zakochanego bez pamięci" czy "500 dni miłości". Podstawą sukcesu tych filmów były odpowiednie proporcje między słodyczą a smutkiem, nostalgią a ironią. Natomiast Scherfig postawiła niemal wyłącznie na słodycz i emocjonalne szantażowanie widza. Nie wykorzystała talentu Anne Hathaway, która jako Emma jest nie tylko bezpretensjonalna i pełna wdzięku, ale także cudownie sarkastyczna. Jim Sturgess to z kolei godny następca Ewana McGregora. Jako Dexter czaruje i jednocześnie irytuje, przyciąga i odpycha. Scenariusz nie pozwala jednak tej dwójce na aktorskie popisy i zbyt często spycha ich postacie w koleiny taniego sentymentalizmu.
Całkowite spisanie "Jednego dnia" na straty byłoby jednak niesprawiedliwe. Scherfig udało się bowiem ocalić przekonujący obraz relacji dwojga ludzi, którym na każdym kroku przeszkadza nieumiejętność dostrzeżenia i zrozumienia własnych pragnień. Dlatego mimo wszystko warto dać temu filmowi szansę – ale lepiej zrobić to przed przeczytaniem książki.
JEDEN DZIEŃ | USA, Wielka Brytania 2011 | reżyseria: Lone Scherfig | dystrybucja: Gutek Film | czas: 108 min
Reklama