Ale bohater "Jesteś tam?" nie tyle zachłystuje się wiedzionym w sieci życiem, ile faktycznie potrzebuje go do zwyczajnej egzystencji. Jitze jest bowiem profesjonalnym graczem, startuje w turniejach przeznaczonych dla wielbicieli elektronicznej rozrywki i w ten sposób zarabia na utrzymanie. Poznajemy go na Tajwanie, gdzie po pełnym przemocy spektaklu, w którym uczestniczy, jest świadkiem okropnego wypadku. Wydarzenie to pozwoli mu zastanowić się nad kruchością własnego istnienia. Jitze postara się ugasić trawiący go ogień bliską znajomością z przypadkowo poznaną w windzie Min Min.
Młody chłopak nie potrafi jednak odseparować duchowości od materializmu – za towarzystwo starszej od siebie kobiety płaci gotówką, a przebicie dzielącej ich bariery wydaje się możliwe jedynie w świecie wirtualnym. Tam Min Min jest faktycznie zaaferowana Jintzem, choć obcuje jedynie z nierzeczywistym przecież awatarem. Pewien paradoks polega na tym, że życie obojga bohaterów jest w obiektywnie Verbeeka faktycznie mdłe i ponure, nietrudno więc uwierzyć, że naszej dwójce faktycznie łatwiej spotykać się w kolorowej grze. Zdaje się, że reżyserowi o taki wniosek chodziło, lecz pozostaje zadać sobie pytanie następujące: i cóż z tego? Podobne kwestie roztrząsane są przez artystów, socjologów i opinię publiczną praktycznie od momentu, w którym kultura internetowa zaczęła stanowić integralny element codzienności. Twórcy "Jesteś tam?" nie udaje się znaleźć żadnych nowych odpowiedzi. Verbeek swoim filmem jedynie potwierdza pewne oczywistości i przytakuje faktom. Znamienne jest to, że bez komputerowej grafiki jego dzieło nie mogłoby powstać, wszak wiele scen dzieje się właśnie wewnątrz gry, niczym w "Sali samobójców". Nie udało się uciec od porównań.
JESTEŚ TAM? | Tajwan, Francja, Holandia 2010 | reżyseria: David Verbeek | dystrybucja: Vivarto | czas: 90 min