Cedar Rapids to senne miasteczko w stanie Iowa, które każdego roku ożywa na czas konferencji agentów ubezpieczeniowych, przybywających tłumnie na rozdanie branżowych nagród. Dla zapracowanych ludzi, dzielących swój czas pomiędzy rodzinę i obowiązki zawodowe, hotelowy bar zdaje się azylem, miejscem oderwanym od rzeczywistości, zawieszonym w niebycie, gdzie wszystkie popełnione grzeszki puszczane są w niepamięć. Innymi słowy – Cedar Rapids to mekka agentów ubezpieczeniowych. Ale Tim Lippe, centralna postać filmu, czuje się dobrze tylko na własnych śmieciach i nawet w tak hermetycznym środowisku jest outsiderem, a swój wyjazd na imprezę traktuje jako zło konieczne. Dla niego udział w zlocie będzie istnym zderzeniem kulturowym, bolesną lekcją emocjonalnego dojrzewania.
Z kolei dla widza film Miguela Artety to po części powtórka z rozrywki, bo choć niezaprzeczalnym atutem "Cedar Rapids" są wyborne kreacje aktorskie, to na ekranie oglądamy charakterystyczne typy rozpisane według schematu gatunkowego. Mimo że film częściej bawi, niż nuży, brak mu polotu, szaleństwa i twórczej pasji. Ale przecież i stonowane tempo narracji może do siebie przekonać tych zmęczonych gorączkowością takiego "Kac Vegas", w którym również oglądaliśmy Eda Helmsa, odtwórcę roli Tima. Bo przyznać trzeba, że wszystkie składniki wyważono idealnie i motywy z niegrzecznej komedii dla dorosłych przemieszano ze szczerą, wręcz nastoletnią uczuciowością.
CEDAR RAPIDS | USA 2011 | reżyseria: Miguel Arteta | dystrybucja: Imperial-Cinepix | czas: 87 min