W kinematografii włoskiej, cierpiącej od dawna na dotkliwy brak wybitnych autorów w rodzaju Felliniego, Pasoliniego czy Antonioniego, Giuseppe Tornatore jest dzisiaj obok Gianniego Amelio czy Ferzana Ozpetka najbardziej rozpoznawalnym nazwiskiem na świecie. Niektóre filmy reżysera – choćby zmysłowa "Malena" ze zjawiskową Monicą Bellucci czy kafkowska z ducha "Czysta formalność" z Gérardem Depardieu i Romanem Polańskim – cieszyły się zasłużoną, międzynarodową popularnością. Nie da się jednak ukryć, że artystyczna droga włoskiego reżysera rozczarowuje.
A wszystko dlatego, że Tornatore na początku kariery zrealizował arcydzieło. Jego "Cinema Paradiso" z 1988 roku to wielki reżyserski triumf, ale jednocześnie paraliżujący punkt odniesienia. Wszystkie późniejsze filmy reżysera były konfrontowane z brawurowym debiutem.
"Baaria" to próba zdyskontowania tego sukcesu sprzed lat. Asekurancka, choć na pewno niepozbawiona wdzięku. W tym epickim, trwającym dwie i pół godziny filmie, którego akcja rozgrywa się na przestrzeni kilkudziesięciu lat XX wieku, reżyser wraca do utrwalonych, autobiograficznych ścieżek. Ponownie jesteśmy na Sycylii, w trzypokoleniowej rodzinie i bardzo kochamy kino. "Baaria" to nostalgiczna ballada wyrażająca tęsknotę za czasami, które definitywnie minęły. Za kameralnymi salami kinowymi i malowniczą, sycylijską biedą.



Reklama
Zrealizowany z ogromnym pietyzmem i nakładem środków fresk Tornatore jest także uproszczoną historią dwudziestowiecznej Italii. Stacjonujące na Sycylii wojska amerykańskie, konflikty mafijne, wybory polityczne sąsiadują z burzliwymi romansami i przygodami młodości. Tytuł filmu pochodzi od nazwy sycylijskiego miasteczka Bagheria, w którym urodził się i do 28. roku życia mieszkał Tornatore; z kolei w głównym bohaterze filmu, Peppino Torrenuovo, który z plebejusza zamienia się w aktywnego komunistę, bez trudu odkryjemy rysy ojca reżysera. Jednak wizji Tornatorego brakuje subtelności.
Reklama
"Baaria" nie wzrusza jak niegdyś "Cinema Pardiso" czy nawet "Malena". Ten widowiskowy film sprawia wrażenie produkcji lokalnej, przeznaczonej jedynie na rynek włoski. Nic dziwnego, że w Polsce ukazuje się jedynie w wersji DVD. Oglądamy typowych przedstawicieli tradycyjnej, włoskiej mentalności, zderzonych z ironią losu. Mieszkańcy Italii w obiektywie Tornatorego, w przeciwieństwie na przykład do Polski czy innych krajów obozu socjalistycznego, nie przyjęli haseł lewicowych w wyniku ideologicznego szantażu. Komunizm był dla nich antidotum na powojenny (postfaszystowski) kryzys tożsamości, wydawał się dobrym remedium na rany oportunizmu i naiwności. Peppino był niegdyś chłopcem na posyłki, dzięki nowej ideologii poczuł się wyróżniony. Ale on także przeżyje moment deziluzji, kiedy odwiedzi ZSRR i odkryje, że komunistyczny raj jest przede wszystkim więzieniem. W oskarżeniu Tornatorego nie ma jednak śladu zacietrzewienia. Ponad kolejnymi rewolucjami i ideologiami unosi się marzenie o wspólnocie. Marzenie o wiecznym "Cinema Paradiso".
BAARIA | Włochy, Francja 2009 | reżyseria: Giuseppe Tornatore | dystrybucja: Monolith