Oglądamy tragedię rodziny peerelowskiego everymana, Brunona Drywy (Michał Kowalski), prostego stoczniowca zastrzelonego przez wojsko. Drywa nie konspirował, nie uczestniczył w protestach, sumiennie pracował, próbował normalnie żyć, skwapliwie wykorzystując szanse, które stwarzał system. Zginął przypadkiem, w drodze do pracy. Chwytają za gardło sceny jego absurdalnej śmierci, a potem odrażającego pogrzebu (zabitych grzebano pod osłoną nocy, w asyście wyrwanej z domowych pieleszy rodziny). Drugą ważną postacią jest żona Drywy, Stefania (świetna debiutantka Marta Honzatko), gospodyni domowa. Tak jak jej mąż prawie do końca nie jest świadoma grozy sytuacji. Krauze pokazuje moment, w którym komunistyczna władza pokazała swoje upiorne oblicze – zderza kameralną opowieść o udanym pożyciu małżeńskim tych dwojga z obrazami brutalności peerelowskich czynowników. Wstrząsające wrażenie robią sceny egzekucji portowców na dworcu kolejowym i katowania zatrzymanych przez ZOMO – duża w tym zasługa zdjęć Jacka Petryckiego. Efekt potęguje paradokumentalna konwencja – wmontowane materiały archiwalne oraz czarno-białe wstawki wystylizowane na stare zdjęcia.
Antoni Krauze, autor m.in. znakomitego "Palca bożego" ostatnio kręcił dokumenty. Film o tragedii grudniowej to jego pierwsza fabuła od półtorej dekady. Warto było czekać.
CZARNY CZWARTEK. JANEK WIŚNIEWSKI PADŁ | Polska 2010 | reżyseria: Antoni Krauze | Obsada: Michał Kowalski, Marta Honzatko, Marta Kalmus | dystrybucja: Kino Świat | czas: 100 min