Sześcioletni Yusuf – postać, którą znamy jako dorosłego z poprzednich filmów, "Jajko" i "Mleko" – właśnie zaczął uczęszczać do szkoły, gdzie ma trudności z nauką głośnego czytania. Jego ojciec Yakup trudni się zbieraniem miodu z leśnych uli. Mieszkają w górskiej wiosce, zespoleni z naturą, ale też wiecznie przez nią zagrożeni. Ojciec udaje się na wyprawę do dalej położonych barci, bo pobliskie opustoszały i nie produkują już miodu. Chłopiec i matka czekają na jego powrót zaniepokojeni przedłużającą się nieobecnością.
W filmie wydarza się niewiele, ale nie ma to większego znaczenia. Reżyser buduje napięcie z mikro-zdarzeń, każąc nam wstrzymywać oddech, gdy Yusuf duka z książki lub próbuje złowić księżyc w wiadrze. Siłą filmu są także obrazy – starannie zakomponowane, zrytmizowane i rymujące się ze sobą nawzajem. Trudno się z nich otrząsnąć – powrócą w najmniej spodziewanym momencie.
Kaplanoglu należy do ginącej rasy reżyserów w pełni świadomych zarówno narzędzi, jakimi się posługują, jak i treści, które chcą przekazać. Zetknięcie z tak wielką twórczą osobowością pozostawia ślad.
MIÓD | Niemcy, Turcja 2010 | reżyseria: Semih Kaplanoglu | dystrybucja: AP Manana | czas: 103 min
Reklama