"La La Land" został podczas gali wręczania Złotych Globów nagrodzony został za najlepszy film komediowy lub musical, za scenariusz oraz reżyserię. Statuetki powędrowały też dla najlepszego aktora i aktorki oraz dla twórców muzyki i piosenki z filmu. Zaraz po tym triumfie pojawiły się opinie, że "La La Land" w sposób oczywisty staje się głównym kandydatem do Oscarów. Skąd bierze się przekonanie, że Złote Globy są oscarową przepowiednią? Oto kilka powodów, dla których się tak uważa.

Reklama

Akademia Filmowa (Academy of Motion Picture Arts And Sciences) liczy obecnie 5783 członków. Głosują oni na odpowiednie kategorie - są wśród nich bardzo sumiennie pracujący członkowie, ale i tacy, którzy głosowanie zostawiają na ostatnią chwilę. Wręczenie Złotych Globów miało w tym roku miejsce 9 stycznia, natomiast głosowanie na nominacje do Oscarów trwało do... 13 stycznia. Dla tych, którzy zostawili je na ostatnią chwilę lub w danym roku nie do końca dokładnie obserwowali wszystkie filmy, Złote Globy są na pewno doskonałą ściągawką.

A jak się to ma matematycznie? Walt Hickey z amerykańskiego portalu FiveThirtyEight dokonał dokładnych wyliczeń. I okazuje się, że w przypadku nagród dla filmów roku Złote Globy zapowiadają Oscara dokładnie w 48 procentach. Tę informację można by pozostawić i mówić o niemal pięćdziesięcioprocentowych szansach, ale wymaga ona doprecyzowania. Akademia Filmowa głosuje na jeden film roku, na Złotych Globach dokonuje się wyboru dwóch: najlepszego filmu dramatycznego oraz najlepszego filmu komediowego lub musicalu. Idą tym tropem, trzeba powiedzieć, że jeden z tych filmów po Oscara powinien sięgnąć, ale reguła ta raz na 25 lat się nie sprawdza. Kto wygra - czy "Moonlight" czy "La La Land", czy ktoś inny przekonamy się 26 lutego.

Reklama
Media
Reklama

Podobnie jest z wyborem aktorki oraz aktora. Tu szanse też zbliżone są do 50 procent, ale jest i inna prawidłowość - częściej wygrywają ci, którzy grają w filmach dramatycznych, od tych, którzy grają w komediach i musicalach. Dlatego większe szanse ma nagrodzony na Globach Casey Affleck za "Manchester by the Sea" niż bożyszcze kobiet Ryan Gosling za "La La Land". Przy aktorce sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana - zwyciężczyniami były partnerująca Goslingowi Emma Stone oraz Isabelle Huppert, gwiazda obrazu "Elle". "Elle" wygrało na Złotych Globach też nagrodę dla najlepszego filmu zagranicznego, a przy Oscarach nie znalazła się nawet na shortliście do nominacji w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny. To drogi do nagrody nie zamyka, ale znacznie bardziej ją komplikuje.

Oprócz tego na Oscarach mamy kategorie techniczne, których na Złotych Globach nie ma. Dlatego może okazać się, że 26 lutego triumfatorem będzie zupełnie inny film niż "La La Land". Choć zdaniem wszystkich fachowców, 24 stycznia musical z Goslingiem i Stone otrzyma co najmniej 7-8 nominacji. Ale w historii zdarzało się, że nawet to nie dawało gwarancji na choćby jednego Oscara.