Paryska policja - jak informuje tvn24.pl - zajęła się doniesieniem młodej aktorki w sprawie "czynów, kwalifikujących się jako gwałt". Kobieta twierdzi, że Luc Besson w nocy z czwartku na piątek wrzucił jej do herbaty "pigułkę gwałtu", a gdy straciła przytomność, została wykorzystana seksualnie. Jak donoszą francuskie media, aktorka twierdzi też, że przez ostatnie dwa lata była w związku z reżyserem i była "przymuszona do kontaktów intymnych" ze względów zawodowych.

Reklama

Reżyser stanowczo odrzuca te oskarżenia. Jak poinformował adwokat Luca Bessona, doniesienie zostało złożone przez kogoś, kogo rezyser zna, wobec kogo nigdy nie zachował się nieodpowiednio.