Informację o śmierci reżysera podał m.in. serwis wPolityce.pl.

Reklama

Antoni Krauze urodził się i zmarł w Warszawie. Również tam studiował na Akademii Sztuk Pięknych. Jednak to w łódzkiej słynnej "Filmówce" uczył się reżyserowania. Nim samodzielnie zabrał się za tworzenie filmów, był m.in. asystentem Krzysztofa Zanussiego na planie filmu "Struktura kryształu".

Widzowie mogą kojarzyć go przede wszystkim z filmu "Smoleńsk", który na ekrany kin wszedł w 2016 roku, po wielu problemach w czasie produkcji. Jednak Krauze miał na swoim koncie kilkadziesiąt filmów, w tym wiele dokumentów zrealizowanych na zlecenie TVP (m.in. o Wisławie Szymborskiej czy Zbigniewie Preisnerze).

Szczególne miejsce w jego dorobku zajmuje "Czarny czwartek" z 2010 roku czy "Meta" z 1971 roku nagrodzona na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych.

"Cały czas mam nadzieję, że Bóg pozwoli mi po prostu umrzeć. Wiem, co mówię, bo już raz umarłem i rozmawiam tu z panią jako w pewnym sensie upiór. W 1998 r. miałem zawał i umarłem. Znalazłem się po tamtej stronie. Okropny miałem żal do Pana Boga, że umarłem w takim momencie, kiedy miałem jeszcze tyle spraw do załatwienia, tyle zobowiązań. Córka urodziła dziecko, była na studiach, zięć na studiach, żona sama. I wtedy powiedziano mi, że oni sobie świetnie beze mnie dadzą radę, a moim problemem jest odpowiedzenie na pytanie, co zrobiłem w swoim życiu dobrego" - powiedział w rozmowie z Magdaleną Rigamonti we wrześniu 2016 roku.

Reklama