Bez Tadeusza Chmielewskiego nie byłoby najważniejszych polskich komedii, wielkich filmów, które znamy wszyscy. Debiutował w 1953 roku obrazem "Chleb", ale pamiętany jest z wyreżyserowanego cztery lata później "Ewa chce spać".

Pamiętany jest jako twórca filmów kultowych. Każdy Polak zna na pamięć dialogi z "Jak rozpętałem drugą wojnę światową". Do historii przeszły sceny z Bohdanem Łazuką w filmie "Nie lubię poniedziałku". Młodsi widzowie pamiętają go dzięki filmowi "U Pana Boga za piecem", do którego napisał scenariusz.

Jak zauważa Stowarzyszenie Filmowców Polskich: jako jeden z nielicznych reżyserów zaczął realizować filmy na podstawie własnych scenariuszy, w okresie, w którym główną inspiracją dla filmowców były utwory literackie. Był autorem scenariuszy do filmów innych reżyserów: "Pełnia nad głowami" (reż. Andrzej Czekalski, 1974) i "U Pana Boga za piecem" (reż. Jacek Bromski, 1998, pod pseudonimem Zofia Miller).

Był wielokrotnie nagradzany i to nie tylko w Polsce. W 2015 roku dostał na Festiwalu Filmowym w Gdyni „Platynowe Lwy” w uznaniu za całokształt dorobku artystycznego, cztery lata wcześniej uhonorowano go Orłem za osiągnięcia życia.