Ten film skazany był na sukces. Miał wejść do kin w 2017 roku, reżyserami są Wiesław Saniewski oraz Denis Delić, a w obsadzie filmu są same gwiazdy: Piotr Adamczyk, Maciej Zakościelny, Antoni Królikowski, Jan Wieczorkowski, a jego produkcją zajęła się doświadczona firma Film Media, mająca na koncie takie filmy jak "Tajemnica Westerplatte", "Wojna Polsko-Ruska", "Kac Wawa", czy "Ja Wam pokaże".

Reklama

Dziś dowiedzieliśmy się, że obraz został bez dystrybutora. Poniżej pełne oświadczenie firmy Kino Świat. W firmie Film Media nie udzielono nam dziś żadnej informacji w tej sprawie.

Oficjalne stanowisko Kino Świat w sprawie odstąpienia od Umowy Dystrybucyjnej
W związku z rażącym naruszeniem przez Film Media S.A. zasad produkcji filmu "Dywizjon 303" oraz złamaniem postanowień Umowy Dystrybucyjnej Kino Świat odstępuje od Umowy Dystrybucyjnej oraz od Umowy Licencyjnej zawartej pomiędzy Kino Świat a Film Media S.A. z dn. 16 października 2015 roku.

Reklama

Naruszenia dotyczące produkcji filmu zostały wskazane w piśmie z dnia 9 września 2016 roku, w którym Kino Świat sygnalizowało pretensje co do autorstwa scenariusza – "Dywizjon 303" aktualnie realizowany jest w oparciu o scenariusz twórców innych niż twórcy wskazani w wyżej wymienionej Umowie Dystrybucyjnej.

Naruszenia dotyczące produkcji filmu zostały również potwierdzone przez jego reżysera pana Wiesława Saniewskiego w piśmie z dnia 27 września 2016 roku, a niezgodność realizowanego filmu ze scenariuszem i prawdą historyczną potwierdziło Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie.

Reklama

Z powodu braku jakiejkolwiek reakcji na wystosowane przez Kino Świat do Film Media S.A. pismo z dnia 9 września 2016 roku, w szczególności wobec niedoprowadzenia przez Film Media S.A. produkcji filmu do stanu zgodnego z prawem, Kino Świat korzysta z jednostronnego ustawowego prawa do odstąpienia od umowy dystrybucyjnej.

Z poważaniem
Zarząd Kino Świat Sp. z o.o.

UPDATE 16 Listopada 2016 - OŚWIADCZENIE FILM MEDIA S.A.

Na konferencji prasowej filmu oddalone zostały zarzuty o niezgodność realizowanego filmu ze scenariuszem i prawdą historyczną. Nie też żadnego konfliktu z Muzeum Lotnictwa Polskiego, gdzie realizowaliśmy już zdjęcia i z którym pozostajemy w życzliwym kontakcie.

Wiesław Saniewski już dawno nie jest reżyserem filmu, ze względu na swój stan zdrowia i nie może mieć najmniejszego pojęcia na temat bieżącego stanu realizacji filmu.

Kino Świat prawdopodobnie posługuje się nieaktualnymi informacjami i przykro nam, że to właśnie one prowadzą do nieporozumienia.

- Opowiadamy historię, nie detale – tak Jacek Samojłowicz określił pomysł na produkcję „Dywizjonu 303”. By przeciąć pojawiające się insynuacje, zdecydował się na pokazanie dziennikarzom próbek zrealizowanego do tej pory filmu. -Pomimo perturbacji z dystrybutorem, rozmawiamy z nim, rozmawiamy z innymi również, film ma się dobrze. Na planie mamy non stop konsultantów historycznych- dodaje producent.

Jakie zarzuty historyczne zostały odparte? Jedna ze scen filmu ma rozegrać się w przedwojennej Austrii w trakcie anschlussu. Wykrzywienie historii miałoby polegać na tym, że polski oficer wjechał do tego kraju w takiej sytuacji politycznej. Zadaniem jednego historyków to absurd. Tymczasem pilot Witold Urbanowicz w swoich wspomnieniach dokładnie opisał swój pobyt w podwiedeńskim Baden w tamtym okresie. Kto zatem ma rację? Postać historyczna, czy historyk. Niech państwo sami ocenią.

Sugerowano także, że na filmie Polacy nie powinni przez cały czas nosić identyfikujących naszywek „Poland” na mundurze. Tymczasem w zbiorach angielskiego Imperial War Muzeum znaleźliśmy zdjęcia potwierdzające, że nosili je od samego początku. Czyli, że było tak, jak uważamy, że trzeba pokazać w filmie. „Dywizjon 303” jest przeznaczony do ogólnoświatowej dystrybucji, i trudno wyobrazić sobie, że zrezygnujemy z takiej identyfikacji naszych bohaterskich pilotów, których historia może być pokazywana i w Argentynie, i w Korei. To najlepsza od dawna marketingowa szansa naszego kraju. I nie możemy jej stracić.

Sporne było również, że Jan „Donald” Zumbach na filmie odleciał do Rumunii samolotem RWD-5, egzemplarzem. Powinniśmy przecież skorzystać z samolotu RWD-15, którego żaden zachowany egzemplarz nie istnieje. Takie podejście do sprawy oburzyło Grzegorza Brychczyńskiego z Polskiego Klubu Lotniczego. –Po prostu RWD - był taki samolot i tym samolotem ten dżentelmen odleciał, by później tworzyć historię polskiego lotnictwa.

Producent przypomina też, że realizuje scenariusz zatwierdzony przez komisję ekspertów PISF. I nie ma w tej sprawie nic więcej do dodania.