Paolo Mereghetti, krytyk "Corriere della Sera", uważa, że film polskiego reżysera "wpisuje się na listę rozczarowań tego festiwalu". Przez 70 minut, twierdzi recenzent, staramy się zrozumieć, w jakim celu bohaterowie filmu zapełniają ekran, do momentu, gdy nagle, najbardziej nieprawdopodobna i wyszukana puenta łączy ich w finale, który nie mógłby już być bardziej zawiły i mechaniczny.

Reklama

Zachwytu dla filmu Skolimowskiego nie kryje natomiast rzymska "La Repubblica". Dziennik nazywa polskiego reżysera mistrzem i wyraża radość, że są jeszcze tacy autorzy, jak on, utalentowani wizjonerzy, przy których bledną najmłodsi. – To autentyczne kino – pisze z Wenecji Concita De Gregorio. – "11minut" to film piorunujący, skonstruowany jak gra, pozornie bezużyteczny, w rzeczywistości szalenie poważny. Werdykt jury poznamy w sobotę wieczorem.