– Emerytura to bardzo subiektywna sprawa. Znam ludzi, którzy na niej przebywają i są szczęśliwi. Podróżują po całym świecie, chodzą na ryby, bawią się z wnukami i nie tęsknią za swoją pracą. Ja należę jednak do osób, które zawsze pracują i kocham to – powiedział Woody Allen.

Reklama

Jedyną rzeczą, która mogłaby go zmusić do zwolnienia tempa są problemy zdrowotne. – Może kiedyś będę miał zawał i zostanę zmuszony do tego, by przejść na emeryturę. Jeśli jednak zdrowie mi dopisze, to nie mam zamiaru na razie kończyć z karierą. Może się też zdarzyć taka sytuacja, że zabraknie mi pieniędzy. Kiedyś ludzie, którzy sponsorują moje filmy, złapią się za głowę i przestaną to robić. Wtedy takim prawdziwym emerytem bym się pewnie też nie stał. Chyba zająłbym się wtedy teatrem lub pisaniem książek – przyznał.

Mimo że ma na swoim koncie cztery Oscary, Woody Allen nie może znieść swoich kreacji. – Jeśli robi się jakiś film, jest się jak kucharz, który przyrządza danie. Nie zawsze ono tobie smakuje, a goście się zachwycają. Poza tym jeśli się siedzi cały dzień w kuchni i się to przygotowuje, to później nie ma się ochoty by to jeść. Tak samo się czuję, gdy chodzi o moje filmy. Przez rok pracuję nad jednym projektem. Gdy go skończę, najchętniej nigdy więcej go nie oglądam – mówi.