Ponad 50 milionów sprzedanych egzemplarzy gier i powyżej 700 milionów dolarów zysku w kinowym box office – te liczby robią wrażenie. To plon zebrany przez dwie najbardziej dochodowe gałęzie popkulturowego uniwersum, jakie zbudowała firma Capcom. Japoński producent i dystrybutor gier wideo chętnie użycza bowiem licencji na swój sztandarowy produkt – "Resident Evil". Skusiły się na nią studia filmowe, producenci zabawek i gadżetów, a także wydawcy książkowi i komiksowi.

Reklama

Pierwsza gra z serii miała premierę w 1996 roku i od tamtej pory stała się rozpoznawalną na całym świecie marką, przynoszącą niebotyczne dochody. A przecież przepis na fabułę i sposób rozgrywki był śmiesznie prosty. Twórcy sięgnęli po klasykę filmów z żywymi trupami i wrzucono gracza w sam środek doskonale znanej opowieści. Zabieg ten pozwolił miłośnikom horrorów przeżyć na własnej skórze to, co dotychczas widzieli tylko na kinowym ekranie.

Filmowa narracja, korzystająca z charakterystycznych dla gatunku chwytów, pozwalała osiągnąć efekt wcześniej w historii elektronicznej rozrywki niespotykany. Postęp technologiczny, zmienne wymagania graczy oraz komercyjny sukces filmów nakręconych na podstawie gier musiały jednak doprowadzić do przesunięcia akcentów. W ostatnich latach seria "Resident Evil" podążyła w kierunku dynamicznej akcji przy jednoczesnym osłabieniu elementów grozy i praktycznej rezygnacji z napotykanych wcześniej przez gracza łamigłówek i zagadek.

Za parę tygodni swoją premierę będzie miała szósta gra z głównego cyklu, w ciągu 15 lat wzbogaconego także o liczne spin-offy. Jeśli wierzyć zapewnieniom producentów, pracował nad nią personel złożony z 600 osób, co czyni z "Resident Evil 6" największą dotychczasową produkcję studia i istny blockbuster świata gier. Capcom do końca roku chce sprzedać 7 milionów egzemplarzy swojego dzieła i wszystko wskazuje na to, że wynik ten zostanie osiągnięty.

Reklama

Z pewnością w sprzedaży pomoże premiera – na ekrany wchodzi piąta już część filmowej adaptacji gry: "Resident Evil: Retrybucja". Seria kinowych przebojów, które bez litości miażdży krytyka, ale widzowie uwielbiają, wątki z gier traktuje raczej luźno. Paul W.S. Anderson, producent i reżyser cyklu, zapożyczył po prostu nazwy, imiona i miejsca, do których dopisał całkowicie nowy scenariusz. Ikonografia wzięta z filmów grozy jest u niego wyłącznie sztafażem dla widowiskowego kina akcji.

Anderson nie był pierwszym wyborem na stanowisko reżysera. Na początku zaangażowano samego George'a A. Romero, legendarnego twórcę "Nocy żywych trupów". Jego wizja nie spodobała się jednak producentom i po jego udziale w projekcie pozostał jedynie telewizyjny spot reklamujący drugą część gry wideo. Trudno dociec, jak potoczyłyby się losy serii pod batutą amerykańskiego specjalisty od zombie, lecz podobna myśl nie spędza snu z powiek decydentom. To właśnie Andersonowi udało się sięgnąć do portfeli widzów, którzy mają do dyspozycji kilka alternatywnych, tworzonych równolegle wersji świata "Resident Evil". Chociaż film i gra nie zazębiają się fabularnie, to jednak wzajemnie się napędzają. Nie tylko marketingowo. Rozwiązania z gry przenoszone są na ekran i odwrotnie. Dlatego trzymając pada, częściej strzelamy, niż myślimy, a w piątym filmie z serii pojawią się kolejne stwory zaprojektowane przez grafików z Capcom.

Mimo że w Polsce rynek gier i produktów im towarzyszących nie jest tak rozbudowany jak na Zachodzie czy w Japonii, to w tym roku jedno z wydawnictw komiksowych zajmujących się mangą zdecydowało się wprowadzić na nasz rynek komiks osadzony w zombie uniwersum stworzonym przez Capcom z podtytułem "Marhawa Desire". Pierwszy tom, którego polska premiera zbiegła się z premierą światową, stoi na półkach od czerwca, zaś premiera drugiego będzie przy okazji wydania szóstej odsłony gry. Komiks ten – zresztą nie pierwszy osadzony w uniwersum "Resident Evil" – to całkiem interesujące spojrzenie na znane już wątki, gdyż do standardowej fabuły z pograniczna horroru i sensacji wprzęgnięto wątki obyczajowe; rzecz dzieje się bowiem w szkolnym kampusie.
Żywe trupy już nie pragną mózgów, ale naszych telewizorów i konsol. I przede wszystkim naszych pieniędzy.

RESIDENT EVIL: RETRYBUCJA | Niemcy, Kanada 2012 | reżyseria: Paul W.S. Anderson | dystrybucja: UIP | czas: 95 min