Reklama

Reklama

Reklama
Warszawa

Reklama

Reklama

Zezowate szczęście panów Stuhrów. "Obywatel" wchodzi do kin [RECENZJA]

7 listopada 2014, 14:30
Kiedy Jerzy Stuhr opowiada o kulisach powstawania "Obywatela", coraz lepiej zaczynamy rozumieć ekranowe losy Jana Bratka, miotanego przez wiatr historii prostaczka bożego. Bo gdy reżyser odbijał się od kolejnych drzwi, nie mogąc znaleźć pieniędzy na sfinansowanie produkcji, niespodziewanie pomogła rada Krzysztofa Zanussiego: – Wystarczy, że zmienisz tytuł i kilka scen. Tyleż genialna, co absurdalna. I aż dziw bierze, że wątek ten nie znalazł swego miejsca w scenariuszu, bo ten od takiego poczucia humoru nie stroni
Kiedy Jerzy Stuhr opowiada o kulisach powstawania "Obywatela", coraz lepiej zaczynamy rozumieć ekranowe losy Jana Bratka, miotanego przez wiatr historii prostaczka bożego. Bo gdy reżyser odbijał się od kolejnych drzwi, nie mogąc znaleźć pieniędzy na sfinansowanie produkcji, niespodziewanie pomogła rada Krzysztofa Zanussiego: – Wystarczy, że zmienisz tytuł i kilka scen. Tyleż genialna, co absurdalna. I aż dziw bierze, że wątek ten nie znalazł swego miejsca w scenariuszu, bo ten od takiego poczucia humoru nie stroni / Media
Na swój film Jerzy Stuhr kazał czekać widzom aż siedem lat. Długo, zdecydowanie za długo – pisze Kuba Armata w recenzji "Obywatela" dla "DGP".

Powiązane

Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję

Reklama
Reklama

Oceń jakość naszego artykułu

Dziękujemy za Twoją ocenę!

Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna

Powiedz nam, jak możemy poprawić artykuł.
Zaznacz określenie, które dotyczy przeczytanej treści:
Zobacz

Reklama

Reklama
Reklama