Trudno oprzeć się wrażeniu, że komedia powstała tylko po to, by Sophie Marceau pokazała, jak piękną i seksowną jest kobietą mimo zbliżającej się pięćdziesiątki. Istotnie, diwa francuskiego kina zachwyca, cóż jednak z tego, skoro fabuła jest miałka, a dowcipy nie śmieszą. Reżyserka, zabierając się do komedii o seksie, popełniła błąd kardynalny: zapomniała o lekkości i dystansie. Powstała rzecz toporna, chwilami niesmaczna.
Judith (Marceau) jest kobietą wyzwoloną i kocha seks. Lambert (Patrick Bruel) to seksoholik, któremu od kilkunastu miesięcy udaje się utrzymać abstynencję. Gdy wspólnie zaczynają pracować, prowadząc terapię małżeństw, robi się gorąco. Ona, nie przebierając w środkach, próbuje go uwieść, on opiera się ze wszystkich sił. Finał tej historii jest łatwy do przewidzenia. Problem w tym, że zanim do niego dobrniemy, jest po prostu nudno.
Seks, miłość i terapia | reżyseria: Tonie Marshall | dystrybucja: Kino Świat
Reklama
Reklama