Reżyser pisał przecież: –"Serce, serduszko" jest projektem świetlistym, jasnym, nasyconym ciepłem i poczuciem humoru. Dla całej rodziny. Trudno polemizować z tym zdaniem, ale mam też wrażenie, że w ujmującym filmie Kolskiego sfotografowało się coś bardzo smutnego, część osobowości reżysera, która zaakceptowała już nostalgiczną, depresyjną stronę osobowości z na trwałe wpisanym weń poczuciem utraty albo wiecznej ucieczki – bo i o tym przecież film traktuje.
Opowieść o małej baletniczce (bardzo naturalna dziewczynka, Marysia Blandzi) z domu dziecka, ruszającej w Polskę z opiekunką o imieniu Serce – czyli z Kordulą (Julia Kijowska), oraz goniących obie panie abnegackim tacie dziewczynki (Marcin Dorociński) ma wzruszające sceny, aktorski drugi plan o wiele ciekawszy od pierwszego, ale na koniec pozostawia widza z poczuciem dziwnej tęsknoty. Za dzieciństwem, czyli za sobą.
Serce, serduszko | reżyseria: Jan Jakub Kolski | dystrybucja: Agora