Niestety, po uderzeniu przez członka bandy nie pamięta, co stało się z obrazem. Pomóc w przywróceniu pamięci ma hipnoza prowadzona przez piękną terapeutkę. To punkt wyjścia ostatniego filmu Danny'ego Boyla ("Trainspotting", "Slumdog. Milioner z ulicy"). Po półgodzinie, kiedy do gry wchodzi hipnoza, obraz staje się miksem wizji, snów, wyobrażeń. Boyle tłumaczy to, co wydarzyło się w pierwszej części filmu, skomplikowanymi relacjami między głównymi postaciami.

Reklama

W tym momencie napięcie spada (mimo wielu zwrotów akcji), bo utkana misternie sieć jest tak zagmatwana, że zaczyna męczyć. Kolejne zwroty i zakręty wytrącają widza na siłę z jego toku myślenia. Całość jest co prawda pięknie sfilmowana i solidnie zagrana (Vincent Cassel, James McAvoy, Rosario Dawson), ale przypomina łamigłówkę zaplątaną wyłącznie w efekciarski sposób, a nie zagadkę będącą wyzwaniem i logicznym ciągiem wydarzeń. "Trans" więc szybko nudzi i zaczyna irytować, ale pewnie znajdą się fani hipnotycznej, bełkotliwej wizji Boyle'a.

TRANS | reżyseria: Danny Boyle | dystrybucja: Imperial Cinepix