"15:10 do Yumy" jest filmem, którego pierwowzór pojawił się w kinach dokładnie 7 sierpnia 1957 roku. Po pół wieku później za remake wziął się James Mangold, odpowiedzialny m.in. za "Cop Land" (1997), "Tożsamość" (2003) i "Spacer po linie" (2005). Choć reżyser jest jak najbardziej sprawdzony, niewiele "gwiazd" chciałoby ryzykować, pokazując się dziś w westernie, filmowym odpowiedniku zombie. Znaleźli się dwaj odważni - Crow i Bale.

Reklama

Crow chce odbić się od dna po zeszłorocznej klapie "Dobrego roku", obrazu Ridleya Scotta, który w USA zarobił niecałe osiem milionów dolarów. Bale z kolei może spokojnie angażować się w cokolwiek zechce. Wcielając się w rolę Batmana w 2005 roku, zarobił na tyle dużo, że stać go na udział w każdej niszowej czy niepewnej produkcji.

Na szczęście dla nich, nowa wersja "15:10 do Yumy" okazała się bardzo dobrym filmem. Sporo zarobiła w kinach. Tylko w czasie weekendowego otwarcia "zgarnęła" 14,1 miliona dolarów.