Posądzić Bena Stillera, naczelnego komika Hollywood, o gorzki film, to jak od Andrzeja Wajdy oczekiwać komedii romantycznej. A jednak na stanowisku reżysera Amerykanin ulega metamorfozie z prześmiewcy w przepełnionego goryczą obserwatora współczesności. Podobnie rzecz ma się z granym przez niego tytułowym bohaterem, pracownikiem gazety, która kończy swój żywot w formie drukowanej, mając nadzieję na drugą młodość w obiegu elektronicznym.
Walter to nieśmiały introwertyk, który upatrzył sobie piękną koleżankę z pracy, ale nie ma odwagi na flirt. Zamiast tego przeżywa miłosne, i nie tylko, uniesienia we własnej wyobraźni.

Reklama

Różnica między tym, co dzieje się w życiu bohatera, i tym, co wyprawia się w jego głowie, jest tak skrajna, jak gdyby porównać to, co dzieje się na kinowym ekranie w czasie projekcji hollywoodzkiego blockbustera, z tym, co dzieje się poza budynkiem kina. Stiller przeskakuje pomiędzy światami z wprawą zawodowego akrobaty zarówno na płaszczyźnie reżyserskiej, jak i aktorskiej. Historia jego bohatera na przemian gna do przodu niczym pendolino, by po chwili zwolnić, jak osobowy PKP, ale częste zmiany prędkości nie wywołują u widza mdłości. Za to w zachwyt potrafią wprowadzić zmieniający się krajobraz i gatunkowa stylistyka. Tę ostatnią reżyser miksuje z wyczuciem wieloletniego barmana: komedia romantyczna, film szpiegowski i katastroficzny układają się tu warstwami, jak kawa i mleko w dobrze zrobionym latte.

"Sekretne życie Waltera Mitty" to jednak nie tylko popis formalnej biegłości. Stiller wlał w nią atrakcyjną treść, będącą owocem jego przemyśleń nad opowiadaniem Jamesa Thurbera z 1939 roku (to na nim oparty jest scenariusz) i szaleństwem otaczającej go rzeczywistości. W dobie wizualnych podniet tytułowy bohater nie powinien przecież uciekać w świat własnej fantazji, tylko do internetu. Przenosząc Mitty'ego do współczesności, reżyser sprytnie wybrnął z tej pułapki, czyniąc z niego fotoedytora w "Life Magazine", który od lat ma dostęp do najważniejszych fotografii reportażowych. Zapatrzony w ich piękno zaczął snuć marzenia o obecności w tychże miejscach, w zupełnie niecodziennych okolicznościach. Nie będzie spoilerem powiedzenie, że Stiller pochyli się nad jego losem i pozwoli mu je spełnić.

W takim rozwiązaniu jest pewna naiwność spod znaku: walcz o marzenia, bo wtedy się spełnią. Reżyser potrafił jednak zrównoważyć panujące w filmowym uniwersum emocje: szczęście jest tu okupione goryczą i upokorzeniami (o komediowym potencjale), zaś naiwność przełamywana jest odrealnionymi scenami fantastycznymi. Jedna tylko sprawa jest tutaj potraktowana z całkowitą powagą: odchodzącej do lamusa prasy drukowanej. Stiller odnotowuje koniec pewnej epoki, oddając cześć tym, którzy najbardziej przysłużyli się do jej świetności – niewidzialnym pracownikom biurowych zakamarków, których nazwiska wypisywano jedynie małymi literami w redakcyjnej stopce.

Reklama

SEKRETNE ŻYCIE WALTERA MITTY | USA 2013 | reżyseria: Ben Stiller | dystrybucja: Imperial-Cinepix | czas: 114 min