22-letnia australijska aktorka polskiego pochodzenia równie dobrze odnajduje się zarówno w kostiumie, jak i w filmie na wskroś współczesnym, surrealistycznej baśni i realistycznym dramacie. Ostatnie dwa lata wyniosły bliżej nieznaną wiotką dziewczynę, która pojawiała się na drugim planie takich produkcji, jak "Opór" z Danielem Craigiem i "Amelia Earhart" z Hillary Swank, do statusu może jeszcze nie gwiazdy, ale na pewno postaci zauważalnej, emanującej własną charyzmą. Obecnie nazwisko Wasikowskiej figuruje w obsadzie co drugiego filmu wartego zobaczenia – pozostałą połowę obstawia równie utalentowana Carey Mulligan...
Pierwszy raz Mia Wasikowska przykuła uwagę widzów i krytyków jako Sophie, ambitna gimnastyczka o samobójczych skłonnościach w amerykańskim serialu "Terapia" u boku Gabriela Byrne’a. W nominowanym do Oscara komediodramacie Lisy Cholodenko "Wszystko w porządku" zagrała Joni, córkę dwóch lesbijek (Julianne Moore i Annette Bening), która pragnie poznać swojego biologicznego ojca. W wystylizowanej wizji Tima Burtona "Alicja w Krainie Czarów" wcieliła się w tytułową postać dorastającej Alicji, która powraca do psychodelicznej krainy dziecięcych traum. Wspólnie z Michaelem Fassbenderem jako Rochesterem wzięła udział w najnowszej ekranizacji "Jane Eyre" Charlotte Bronte, dodając współczesną wibrację tej klasycznej powieści o uwiedzionej niewinności. Obecnie na ekranach oglądamy ją u Gusa Van Santa w "Restless" jako Annabel, umierającą na raka nastolatkę, która spędza ostatnie miesiące życia, zaprzyjaźniając się z dręczonym rozmaitymi niepokojami młodzieńcem (Henry Hopper, syn Dennisa).
We wszystkich tych kreacjach, choć różnią je kostium, konwencja, czas i miejsce akcji, Mia Wasikowska zdołała odcisnąć piętno własnej osobowości, pozostając przy tym wierną duchowi opowieści oraz intencjom reżysera. To, co dodatkowo łączy grane przez nią postaci, to ich złożoność, wielowymiarowość – jej bohaterki nie dają się opisać jednym zdaniem. Te młode dziewczyny zawsze coś wyróżnia, sprawia, że odstają od tła. "Całkowicie identyfikuję się z moimi postaciami" – mówiła Wasikowska w wywiadzie dla "A.V. Club" – "Uwielbiam zwłaszcza outsiderski aspekt ich osobowości" – wyjaśniała aktorka.



Reklama
Inna, dojrzalsza od rówieśników, bardziej refleksyjna i samoświadoma, wrażliwa na sztukę, oczytana – ten opis pasuje nie tylko do Sophie z "Terapii" albo Annabel z "Restless", ale też do samej Wasikowskiej. Wychowała się w Canberrze w artystycznym domu pary fotografików: Polki Marzeny Wasikowskiej i Australijczyka Johna Reida. W dzieciństwie wstąpiła do szkoły baletowej, ale jako 14-latka zrezygnowała z kariery tanecznej, bo zauroczyły ją filmy Kieślowskiego i postanowiła zostać aktorką.
Reklama
"Moja mama jest znawczynią filmu, więc wychowywaliśmy się na kinie europejskim i niezależnym, w domu zawsze były książki, albumy. Wraz z dwójką rodzeństwa nasiąkaliśmy tym wszystkim, nawet nie wiedząc, jak i kiedy, po prostu przysłuchując się, jak rodzice dyskutują o wystawach czy filmach" – opowiadała Mia o swojej kulturalnej edukacji. Wdrożona w sztukę od najmłodszych lat w wolnych chwilach na planie zajmuje się fotografią. "To bardzo ważne, by jako aktor mieć jeszcze jakieś inne ujście dla twórczej energii" – zauważyła w wywiadzie dla "Collider. com". "W tym zawodzie wiecznie się na coś czeka: na propozycję, wyniki castingu, rozpoczęcie produkcji, kolejne zdjęcia już na planie. W tym czekaniu jesteś całkowicie zależny od innych ludzi, więc mieć zajęcie, które jest pod twoją twórczą kontrolą, ma kolosalne znaczenie terapeutyczne" – mówiła aktorka z zaskakującą u tak młodej osoby samoświadomością.
Jednak biorąc pod uwagę liczbę projektów, w które jest obecnie zaangażowana, nie grozi jej bezczynne czekanie – chyba tylko podczas przerw na planie. Podczas wrześniowego festiwalu w Toronto prezentowała obraz "Albert Nobbs", w którym zagrała u boku Glenn Close. Jednak szybko musiała uciekać z filmowej imprezy, ponieważ trwały zdjęcia do "Stokera", anglojęzycznego debiutu koreańskiego reżysera Park Chan-wooka ("Oldboy", "Pani Zemsta"). Nieco wcześniej zakończyła pracę na planie "The Wettest County" w reżyserii Johna Hillcoata według scenariusza Nicka Cave’a. W opowieści o Ameryce w czasach prohibicji wcieliła się w dziewczynę jednego z trzech głównych bohaterów, którego zagrał Shia LaBeouf. Pozostałe role obsadzili Guy Pearce i Gary Oldman. Na początku 2012 roku zaś rozpocznie się produkcja jeszcze bardziej ekscytującego projektu: niezatytułowanego jeszcze filmu Jima Jarmuscha. Ku zaskoczeniu środowiska filmowego, krytyków i fanów swojej twórczości mistrz amerykańskiego kina niezależnego zapowiedział, że będzie to ni mniej, ni więcej tylko opowieść o wampirach. W obsadzie oprócz Wasikowskiej znaleźli się Michael Fassbender, John Hurt i Tilda Swinton.
Mimo sukcesów i perspektywy prestiżowych nagród za swoje role u wybitnych reżyserów Mia Wasikowska wydaje się odporna na uderzenia wody sodowej do głowy. "Kiedy zaczynam nowy film, zawsze wydaje mi się, że już wiem, jak to się robi. I zawsze okazuje się, że muszę się wszystkiego nauczyć od nowa" – skonstatowała skromnie w "Collider.com". W zachowywaniu zdrowego dystansu i rezerwy wobec pułapek zawodu aktora pomaga jej też jak zwykle rodzina. Zapytana przez "PopEater", czy w domu traktowana jest jak gwiazda, odparła: "Nie, nadal wyrzucam śmieci i opróżniam zmywarkę. Warto wracać do tej normalności".