Film na ekrany polskich kin trafi w styczniu 2012. Światową premierę miał we wrześniu tego roku. Będzie polskim kandydatem Oscara 2012 w kategorii najlepszy obraz nieanglojęzyczny.

W ostatnim czasie polscy reżyserzy często poświęcają swoje filmy tematyce stosunków polsko-żydowskich, na przykład filmy Jana Kidawy-Błońskiego czy Władysława Pasikowskiego. Pani film "W ciemności" został zrealizowany na podstawie scenariusza inspirowanego książką Roberta Marshalla "W kanałach Lwowa. Heroiczna opowieść o przetrwaniu Holokaustu". Dlaczego zdecydowała się pani zekranizować tę właśnie książkę?

Reklama

Agnieszka Holland: Scenariusz powstał zanim ja się zajęłam tym tematem i miał szereg zalet, których na ogół tego typu scenariusze nie mają. Są trzy główne powody mojego zainteresowałam tą historią: jeden z nich był taki, że wszyscy bohaterowie: Żydzi, Polacy są pokazani w sposób tak niestereotypowy i głęboko prawdziwy, a nie laurkowo-oleodrukowy, że zdawało mi się, że jeszcze nie widziałam filmu, który by takie spectrum natury ludzkiej pokazywał. Drugi powód to główny bohater - którego gra Robert Więckiewicz - ten lwowski kanalarz, który jest człowiekiem bardzo niejednoznacznym. Jego wewnętrzna walka dobra ze złem, to, co się z nim dzieje i w nim dzieje, często wbrew jego woli, jest dramatyczne i poruszające. Po trzecie, jako filmowca, pociągnęło mnie wyzwanie, żeby zrobić film, który w 80 procentach dzieje się w ciemności, w kanałach. Wajda zrobił "Kanał" i od tego czasu nie widziałam takiego filmu. Chciałam się przekonać, czy będę umiała coś takiego zrealizować.

Film powstał, odbywają się już jego pokazy.

Właśnie, okazało się, że można! To było wyzwanie techniczne i artystyczne. Przede wszystkim dla Joli Dylewskiej, która robiła zdjęcia i dla dwójki operatorów. Chodziło o to, żeby to wszystko działo się w ciemności, żeby ciemność była tak odczuwalna jakby człowiek tam był, a jednocześnie, żeby to, co istotne, można było zobaczyć. Na tym polegało oczywiście największe wyzwanie.

Reklama

Co jest najbardziej poruszające w historii głównego bohatera?

Pokazanie, jaką to męką jest droga do zbawienia, jakim bohaterstwem. Jak jest to niejednoznaczne, jakie jest to trudne i jak często przypadek o tym decyduje. Nie chciałabym o tym opowiadać ani uogólniać. Najciekawsze jest to, czego nie da się opowiedzieć w zwykłej narracji, a co Robertowi udało się wyrazić. Myślę, że to jest jedna z największych sił tego filmu. To się udało również innym aktorom: Kindze Preis, Krzysztofowi Skoniecznemu, Agnieszce Grochowskiej i pozostałym. Oczywiście powstały różne filmy na ten temat, wiele z nich miało w sobie jakiś hollywoodzki nabój. Nam jednak zależało, żeby ta nasza filmowa historia była prawdziwa we wszystkich możliwych planach: językowym, w odtwarzaniu realiów i w wymiarze ludzkim. Wydaje mi się, że jest to trochę "inna podróż", niż filmy, które ludzie dotąd widzieli.

Reklama



Film jest osadzony w kontekście polskiej historii, ale czy nie może być odczytywany bardziej uniwersalnie, jako historia dorastania do człowieczeństwa?

Tak, ale nie jest on filmem moralistycznym. Nie opowiadam żywotu świętego.

Czy film "W ciemności" jest rodzajem hołdu, jaki pani składa swojej matce, która została uhonorowana tytułem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata?

Wszystko, co robię dotyczy tej tematyki i w jakimś sensie jest związane z moją matką. To ona mnie uwrażliwiła na te tematy i na los Żydów w czasie wojny, którego była świadkiem, i który ją głęboko poruszył. Do dzisiaj, a jest już osobą ponad osiemdziesięcioletnią, stanowi to bardzo istotną, emocjonalną część jej sposobu przeżywania świata, jej charakteru. Poza tym, mama uosabia pewien rodzaj uczciwości w podejściu do tej tematyki. Bardzo jej się nie podoba, jeżeli Sprawiedliwi Polacy, którzy pomagali Żydom, są wykorzystywani do celów propagandowych, żeby stworzyć pewnego rodzaju przykrywkę lub przeciwwagę do tych, którzy zachowywali się odwrotnie. W jakimś sensie ona uważa, że jest to nieuczciwe, że jest to manipulacja i nie dałaby się wykorzystać w takim celu. To jest postawa, która jest mi bliska. Oczywiście identyfikujemy się ze swoim narodem, z grupą, ze wspólnotą religijną czy duchową, ale jednocześnie każdy z nas, wobec ludzkości, wobec innych i Boga, jeśli w niego wierzy, odpowiada za siebie. Zbrodnia nie może być zbawiona poprzez czyjeś bohaterstwo. Jeżeli chcemy być dumni ze Sprawiedliwych, musimy przyjąć na siebie grzechy tych, którzy zachowywali się inaczej.

Po nadzwyczajnym przyjęciu w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie, jak ocenia pani zainteresowanie dystrybutorów?

Jak na razie wygląda to bardzo dobrze. Jeszcze w zimie obejrzał jego nieskończoną wersję dystrybutor amerykański i zachwycił się tym, co zobaczył. A jest to firma Sony Pictures Classic - jeden z największych dystrybutorów, którzy tego typu filmy rozpowszechniają, z wielkim zresztą powodzeniem. Zaangażowana jest też w dystrybucję "W ciemności" niemiecka Beta, która sprzedała film do dziesięciu czy do dwunastu krajów. Poza Francją, Włochami i Skandynawią, większość krajów europejskich ma swoich dystrybutorów, czyli Anglia, Australia, Hiszpania, Niemcy, podobnie Chiny i Meksyk.

Jak to pani określiła, siłą filmu jest jego główny bohater; proszę przybliżyć jego postać.

Niechętnie o tym opowiadam, bo główny bohater nosi w sobie tajemnicę i jeśli zaczynam o nim zbyt wiele mówić, to ona przestaje być tajemnicą. Chętniej wypowiadam się na temat Roberta Więckiewicza, który jest znakomitym aktorem. On potrafi zagrać wspaniałe rzeczy, których tak naprawdę opowiedzieć nie można.

W Brukseli rozmawiała Agata Byczewska (PAP)