Twórcy nawet nie próbują wmówić nam, że stworzyli coś wyjątkowego, odbiegającego od produkcji, do których zdołaliśmy się już mocno przyzwyczaić. I to im się chwali, cóż bowiem gorszego niż obłuda. Mamy więc Piotra, utalentowanego kucharza, poczciwego faceta z zasadami, który po serii niepowodzeń (zarówno na polu zawodowym, jak i osobistym), staje się sławny, doceniany i pożądany (zarówno na polu zawodowym, jak i osobistym). W tej roli oczywiście Tomasz Karolak - swojski, porządny chłop, oddany, kochający, co to dzieciaka zabierze na wspinaczkę, ale i wystawną kolację przygotuje. Normalnie do rany przyłóż, miś-przytulaczek.

Reklama

Jego nieodpartym wdziękom nie mogą się oprzeć - niewyżyta seksualnie, chętnie pokazująca zgrabne nogi Ewa (Iza Kuna) oraz Marta - sympatyczna stylistka, a zarazem młoda matka i pogodna rowerzystka, której wszyscy, a dokładniej - jak to ładnie ujmuje - ciule, wciąż zajeżdżają drogę (Małgorzata Socha). Jest jeszcze przyjaciel naszego bohatera, nieco zblazowany i odrobinę znudzony życiem Konrad pod pantoflem swej kobiety (jak to Piotr Adamczyk).

Do tego pięknie wyglądająca Warszawa, stylowe wnętrza, wątek z gejem-przyjacielem, szkic stołecznej socjety, ordynarny product placement oraz piosenki Andrzeja Piasecznego w tle. Innymi słowy, wszystkie niezbędne składniki, by upitrasić niezobowiązującą do intelektualnego wysiłku, wdzięczną, zabawną (na złamane serce najlepsze są dziwki i medytacja), romantyczną historię. Wartką, z niezłymi dialogami i ładnie nakręconą. "Śniadanie do łóżka" to nie wykwintna kuchnia, ale i nie żarcie z podrzędnej knajpy. Nic szczególnie sycącego, ale i nie nędzne ochłapy. Ot, dość smaczna, lekka sałatka. Oczywiście, pod warunkiem, że ktoś lubi sałatki.