W latach 90. Caine poważnie rozważał odejście z branży, jednak podczas pracy nad filmem "Krew i wino" kolega z planu, Jack Nicholson, przekonał go do pozostania w zawodzie.

- W latach 90. miałem dość grania w filmach - wspomina Caine. - Miałem na koncie role w kilku naprawdę słabych produkcjach, a na horyzoncie nie pojawiały się żadne dobre scenariusze. Potem trafił się film "Krew i wino", w którym grał także Jack. Z Jackiem przyjaźniłem się od lat, ale wcześniej nigdy razem nie pracowaliśmy. To doświadczenie było tak wspaniałe i inspirujące, że postanowiłem zostać w branży. Jack mnie przekonał. To jeden z najwspanialszych ludzi, jakich znam, i do tego gwiazdor filmowy z krwi i kości. To dość unikatowe połączenie w Hollywood, bo, uwierzcie mi, znam wiele naprawdę dziwacznych i pokręconych gwiazd kina.

Reklama

Dorobek Michaela Caine'a zamyka rola w filmie "Incepcja".