– Przecież ja już grałem z Burtem Lancasterem, Michaelem Yorkiem, Danielem Day-Lewisem czy Andie MacDowell. Wciąż jednak myślę, że hollywoodzka kariera to pojęcie bardzo na wyrost – niedawno odpierał podobne zarzuty w jednym z wywiadów. I miał oczywiście rację!

Reklama

Daniel Olbrychski jest przecież ikoną polskiego kina, gwiazdą i chodzącą marką. Widzowie pamiętają jego świetne kreacje – niezapomnianego Azję Tuhajbejowicza z „Pana Wołodyjowskiego” i Andrzeja Kmicica z „Potopu” w reżyserii Jerzego Hoffmana oraz Pana Młodego z „Wesela”, czy Dyndalskiego z „Zemsty” w reżyserii Andrzeja Wajdy. Wszystkie jego kobiety Te role przyniosły mu uznanie krytyków i sympatię widzów.

W przystojnym, miedzianowłosym, nieco nieobliczalnym aktorze kochały się tysiące fanek. A Olbrychski nie należał do mężczyzn obojętnych na wdzięki pięknych pań. Był trzykrotnie żonaty: z Moniką Dzienisiewicz-Olbrychską, z którą ma syna Rafała, z Zuzanną Łapicką, z którą ma córkę Weronikę, a od 2004. jest mężem Krystyny Demskiej-Olbrychskiej. Ze związku z niemiecką aktorką Barbarą Sukową ma też syna Victora Longo-Olbrychskiego. Przez pewien czas łączyło go też płomienne uczucie z Marylą Rodowicz, a ich miłość – jak dziś oboje wspominają – była piękna, ale bardzo burzliwa.

Wyjątkowe kobiety i aktorstwo to bez wątpienia dwie największe miłości Olbrychskiego. O swojej kreacji w filmie „Salt” opowiada bez kompleksów. – Nie zabiegałem o nią. Po prostu Phillip Noyce złożył mi propozycję. Zgodziłem się z radością, bo rzadko się zdarza, żeby w amerykańskim filmie ważną rolę grał aktor słowiański czy nawet europejski. Nie jesteśmy gorsi, ale Amerykanie robią najczęściej filmy o sobie i mają dość własnych gwiazd, więc niepotrzebni im cudzoziemcy – mówił zaraz po nakręceniu filmu.

Reklama

Polski gwiazdor miło wspomina pracę z Angeliną Jolie, którą podziwia za podejście do pracy.– To profesjonalistka, niezwykle opanowana na planie. Częściej to mnie puszczały nerwy, kiedy przyczyny techniczne psuły kolejne ujęcie. A Angelinie nawet brew nie drgnęła. Nie okazywała cienia dezaprobaty, kiedy trzeba było nakręcić 12. dubel, a czasem nawet mnie próbowała uspokajać – wspomina aktor.

Ale choć Olbrychski przyznaje, że rola u boku pięknej Angeliny mile go połechtała, to przecież w tym samym czasie pracował też na planach innych, nie mniej znaczących filmów. – Zaraz po powrocie z planu w Ameryce poleciałem do Indii, gdzie zagrałem u wybitnego rosyjskiego reżysera Sergieja Sołowiowa we współczesnym filmie. A niedawno wróciłem z planu w Wyszehradzie, gdzie mój wieloletni przyjaciel, magiczny węgierski reżyser Miklós Jancsó, realizuje swój kolejny film „Szlag trafił sprawiedliwość” – opowiadał aktor.

Olbrychski zapowiada, że na emeryturę nieprędko się wybierze. Teraz pracuje na planie filmu Jerzego Hoffmana „Bitwa Warszawska 1920” – wciela się w postać Józefa Piłsudskiego. I skrycie marzy o zagraniu w dobrym, amerykańskim westernie.

>>> Czytaj także: Szyc wydał 80 tys. zł. Zobacz, na co