Antonioni urodził się w Ferrarze w dolinie Padu 29 września 1912 roku. Do krajobrazu tych okolic wielokrotnie później powracał w swoich dziełach. Zanim zajął się reżyserią, studiował ekonomię, architekturę, uczył się malarstwa.

Do historii kina i światowej sztuki przejdzie dzięki takim obrazom, jak: "Czyściciele ulic" (1948), "Przesąd" (1949), "Kronika pewnej miłości" (1950), "Krzyk" (1957), "Przygoda" (1959), "Noc" (1960), "Zaćmienie" (1962) czy "Po tamtej stronie chmur", który zrealizował wraz z Wimem Wendersem.

"Kino po Antonionim nie jest już takie jak przedtem" - napisała na łamach miesięcznika "Film" Maria Kornatowska. Rzeczywiście, reżyser nie tylko wykształcił swój styl, ale przede wszystkim zaproponował zupełnie nowe podejście do sztuki opowiadania obrazem. Był jednym z ostatnich wielkich mistrzów kina europejskiego.

W jego dziełach fabuła i logika odgrywają znaczenie drugorzędne. Niejednokrotnie twórca wprawiał widzów w zakłopotanie. Jego "Przygoda" (1959) została wygwizdana przez publiczność podczas festiwalu w Cannes.

Jego bohaterowie nie potrafili nawiązać ze sobą kontaktu, komunikować się ze sobą. Są zawsze samotni, gdyż nie rozumieją nie tylko swoich partnerów, otaczającego ich świata, ale przede wszystkim samych siebie. Mijają się, uciekają, znikają. Antonioni sam był wielkim fatalistą i sceptykiem.

Jakiekolwiek działania zostaną podjęte, zawsze skończą się na niczym. Nie można się porozumieć, nie można też dotrzeć do istoty prawdy, rzeczywistości, wszystko okazać się może jedynie pozorem, fikcją, tak jak pantomima przedstawiająca grę w tenisa w ostatnich ujęciach "Powiększenia" (1966).

W tym świecie niemożliwe są także uczucia. Miłość zostaje zastąpiona przez zobojętnienie. Tak samo nie jest możliwe zbliżenie duchowe, jak i cielesne - w jednej ze scen "Po tamtej stronie chmur" (1995) mężczyzna jedynie unosi dłoń kilka centymetrów nad ciałem kobiety, nigdy jej nie dotyka.



















Reklama