Będzie miał tytuł "Regina", choć tak naprawdę bardziej pasowałaby "Zagadka" albo "Tajemnica", bo twórcy nie chcą zdradzić ani obsady, ani tego, kto jest autorem projektu. Pewne jest jedno: serial pojawi się w jesiennej ramówce TV 4. "To będzie gatunkowa mieszanka thrillera psychologicznego, sensacji i serialu obyczajowego. Opowieść wieloaspektowa, z dużym ładunkiem emocji" - mówi Piotr Fajks, prezes TV 4.

Reklama

Dodaje zaraz, że w polskiej telewizji takiego jeszcze nie było. Który z polskich scenarzystów powołał do życia bohaterów "Reginy"? Fajks z uśmiechem odpowiada: "Pod scenariuszem podpisał się Jan Gordon". Kto się ukrywa pod tym pseudonimem? Nie zdradzi.

Akcja toczyć się będzie w miasteczku, które leży obok wielkiej metropolii. Wojciech Niżyński (scenarzysta i producent serialu "Klan", autor pierwszej polskiej telenoweli "W labiryncie"), producent serialu: "Bohaterowie to mieszkańcy zamkniętej, hermetycznej społeczności. To, że akcja toczy się w Polsce, nie ma tutaj większego znaczenia. Rzecz mogłaby się dziać w każdym innym miejscu na świecie. Nawet imiona bohaterów nie są typowo polskie. Zamiast Władka, Staszka czy Jadwigi mamy tu Annę, Sarę czy Reginę".

Lista aktorów jest już prawie zamknięta. Kto zagra w nowej produkcji? "To będą wielkie nazwiska" - rzuca enigmatycznie Niżyński. Żadnego nie zdradza. Czy będą wśród nich aktorzy z "Klanu", z którymi Niżyński pracuje na co dzień? "Odpowiem dyplomatycznie: jeśli pan Wojtek zaproponowałby mi rolę w nowym serialu, chętnie bym się zgodził" - mówi Piotr Cyrwus, wcielający się w postać Rysia Lubicza w "Klanie".

Reklama

Sam Niżyński przyznaje, że nowa produkcja różni się od tego, co robił do tej pory. "To będzie serial o emocjach, metafizyczny, osadzony na skomplikowanej siatce zdarzeń. Nie będzie linearnych historii i symultanizmu, jak w telenowelach, gdzie święta Bożego Narodzenia są obchodzone w tym samym czasie zarówno przez telewidzów, jak i bohaterów serialu. Nie będzie wypełniaczy i scen typu krojenie pomidora przez kilkanaście minut. Chcę stworzyć coś nowego, to mi dodaje adrenaliny" - tłumaczy Niżyński.

Producent chce uniknąć porównań z produkcjami amerykańskimi, mówiąc, że ten serial nie mieści się w żadnych ramach. "Zachodnie seriale są określane mianem "mystery", czyli tajemnica i to chyba najlepiej oddaje klimat tej produkcji" - mówi tylko. Jednak od razu nasuwa się tytuł kultowego "Miasteczka Twin Peaks" Davida Lyncha, bazującego właśnie na silnych emocjach, tajemnicy i akcji rozgrywającej się w hermetycznej społeczności. Tam głównym wątkiem było śledztwo w sprawie zabójstwa licealistki Laury Palmer prowadzone przez agenta FBI Dale'a Coopera. Wraz z nim poznawaliśmy miasteczko Twin Peaks, jego mieszkańców i ich sekrety.

Zdjęcia do 30-odcinkowego serialu mają się rozpocząć na przełomie czerwca i lipca. Wyreżyseruje go Teresa Kotlarczyk, która na koncie ma już "Egzamin z życia" czy "Na dobre i na złe". W projekt został zaangażowany Witold Adamek, scenarzysta, reżyser, a przede wszystkim wybitny operator filmowy. Lista filmów i seriali, do których Adamek robił zdjęcia, jest imponująca: "Spis cudzołożnic", "C.K. Dezerterzy", "Krótki film o miłości" czy serial "Matki, żony i kochanki". Duża część scen będzie kręcona w halach warszawskiej Wytwórni Wódek "Koneser".

Reklama

"Znane nazwiska to klucz do sukcesu. Wojciech Niżyński był twórcą w Polsce telenoweli, teraz być może zapoczątkuje nowy trend" - mówi Krystyna Doktorowicz, medioznawca. "Widz lubi odkrywać tajemnice, wyjaśnienie zagadki w ostatnim odcinku daje mu satysfakcję" - dodaje.

Zdzisław Pietrasik, krytyk filmowy, jest już bardziej sceptyczny. "<Miasteczko Twin Peaks>" było wzorcem dla wielu produkcji. Serial może się przyjąć, jeśli będzie budował dramaturgię, tak jak serial Lyncha. Widzów nużą już opowieści o codziennym życiu, gdzie wątki toczą się leniwie i można opuścić sto odcinków, a i tak wiadomo o co chodzi" - mówi Pietrasik.

Serial będzie jedną z głównych pozycji jesiennej ramówki TV 4. "Chcemy prowokować i eksperymentować. Ta produkcja będzie nowoczesna pod każdym względem, postmodernistyczna. Trzy główne polskie stacje niech sobie grają swój tradycyjny repertuar, my pójdziemy własną drogą" - zapowiada Fajks.