Głównym bohaterem jest Leon, noworodek pozostawiony przez matkę przed drzwiami sierocińca. Tam pod okiem kochającej opiekunki nie wyrasta na młodocianego przestępcę jak bohaterki "Cześć, Tereska", lecz - jak to w idealnym świecie kreskówek bywa - na geniusza. Mimo wysokiego IQ (prawdopodobnie wyższego nawet od Dody - 156 punktów) młody wynalazca nie jest szczęśliwy. Pragnie mieć prawdziwą rodzinę. Cóż z tego, skoro wszyscy niedoszli rodzice adopcyjni boją się ekscentrycznego rudowłosego dzieciaka o nadmiernie rozwiniętym umyśle.

Reklama

Dzielny 12-latek próbuje więc rozwiązać problem na własną rękę. Skoro nikt go nie chce, powróci do prawdziwej rodziny. W tym celu konstruuje maszynę, dzięki której mógłby przenieść się w przeszłość. Urządzenie - choć genialne - działa nie do końca zgodnie z oczekiwaniami młodego wynalazcy. Przejście w czasie zostaje wprawdzie uruchomione, lecz skierowane jest ku przyszłości. W wehikule pojawia się chłopiec z przyszłości Albert Robinson i zabiera młodego geniusza Leona w piękny świat pełen fantastycznych wynalazków. Marzenia sieroty się spełniają.

I tu - żeby nie było tak pięknie - do akcji wkracza Koleś w Meloniku, typ zły i głupi, którym steruje jeszcze bardziej wredny melonik o zawyżonej inteligencji. Kradnie maszynę, bo chce uniemożliwić Leonowi powrót z przyszłości. Na szczęście na posterunku jest Albert. Pomaga Leonowi, a ten z całą rodzinką Robinsonów przeżywa wiele niezwykłych przygód w krainie jutra...

W tworzeniu takich produkcji prorodzinna, przesycona pozytywnym przesłaniem wytwórnia Disneya zawsze wspierała się bardziej frywolnym Pixarem. Z tego mariażu narodziły się m.in. "Potwory i spółka", "Gdzie jest Nemo", "Iniemamocni" czy "Auta". Po umiarkowanym sukcesie "Kurczaka małego", którego Disney stworzył na własną rękę, jego producenci popuścili wodze fantazji. "Rodzinka Robinsonów" to czystej wody science fiction.

Reklama

Po niekończącej się serii kreskówek z kurczakami, rybami, pingwinami, lwami, a także robotami czy samochodami, pojawia się film, który pozwala obcować z "żywym animowanym" człowiekiem. Co nie znaczy, że w drugim planie nie występują tu dinozaur, melonik czy quasi-kopia C-3PO z "Gwiezdnych wojen". Owszem, to kino familijne, ale zrobione z pomysłem, dość śmieszne, chwilami nawet absurdalnie surrealistyczne. W polskiej wersji głosy podkładają m.in. Tomasz Kot, Agata Kulesza oraz Wiesław Michnikowski, a śpiewa - Artur Rojek. Wycieczka do kina będzie dla malucha dobrym prezentem na Dzień Dziecka, a rodzic nie powinien się nudzić.


"Rodzinka Robinsonów"
(Meet The Robinsons)
USA 2007; Reżyseria: Steve Anderson; Dystrybucja: Forum Film; Czas: 105 min; Premiera: 1 czerwca