Zachęcano ją zresztą do tego od zawsze, m.in. pozwalając zaistnieć w słynnym "Apollo 13" w reżyserii Howarda, gdzie pokazała się razem z mamą. Z myślą o karierze aktorskiej ukończyła prestiżową Tisch School of Arts w Nowym Jorku i ambitnie rozpoczęła pracę na scenie Public Theatre.

Reklama

Zagrała Mariannę w "Świętoszku" Moliera, Rosalindę w "Jak wam się podoba" Szekspira, występowała też z sukcesem na Broadwayu. Zbierała świetne recenzje, a jej aktorstwem zachwycił się twórca "Szóstego zmysłu" M. Night Shyamalan i natychmiast obsadził ją w swojej "Osadzie". Wypadła na tyle przekonująco, że sam Lars Von Trier poprosił ją, by zastąpiła Nicole Kidman w kontynuacji "Dogville” - "Manderlay". Zagrała Grace, która w raz z ojcem po zemście na mieszkańcach Dogville trafia gdzieś na plantacje Alabamy, gdzie w latach 30. minionego wieku wciąż kwitnie niewolnictwo.

Jak wiadomo, cykl filmów duńskiego artysty był wyraźnie antyamerykański i za Oceanem przyjęto go z oburzeniem. Ron Howard, znany z niechęci do Busha i jego polityki, był jednak zadowolony z udziału córki w filmie Triera. Sama Bryce zaistniała na tyle mocno, że wygrała casting do "Kobiety w błękitnej wodzie" Shyamalana. W filmie hinduskiego reżysera jest postacią z bajki na dobranoc, która stara się pokonać niebezpieczną drogę ze świata ludzi do swej baśniowej oazy.

Choć "Kobietę w błękitnej wodzie" uznano za najsłabszy obraz Shyamalana, Bryce - tajemnicza i nieprzenikniona jak jej bohaterka - zebrała świetne recenzje. Gdy Sam Raimi kompletował obsadę do trzeciej części "Spider-Mana", Bryce została uznana za idealną kandydatkę do roli dziewczyny podkochującej się w superbohaterze. Jak poradziła sobie w rywalizacji ze sławną Kirsten Dunst, możemy się już przekonać - wystarczy wpaść do kina.



Reklama