Bohaterka wydanego w roku 1962 komiksu Jean-Claude’a Foresta oraz wyprodukowanego sześć lat później przez Dino De Laurentiisa filmu fabularnego powróci do księgarń i do kin. Nową ekranową adaptację przygód kosmitki przygotowują De Laurentiis wraz z żoną Marthą oraz Julien Forest, syn Jean-Claude’a. Ma to być jednak zupełnie inna Barbarella. "Film będzie rozgrywającą się w przestrzeni kosmicznej kobiecą wersją Jamesa Bonda" - deklaruje De Laurentiis. I usciśla, że na ekranie nie zabraknie "wątku miłosnego, seksu i przygody".

Reklama

W tytułową postać ma się wcielić 26-letnia amerykańska aktorka Sienna Rose Miller, znana m.in. z roli w "Casanowie" Lasse Hallstroma. Nad scenariuszem pracują natomiast Neal Purvis i Robert Wade, twórcy fabuły ostatniej części przygód agenta 007 "Casino Royale". Prace na planie rozpoczną się jeszcze w tym roku na terenie Maroka. Premierze filmu towarzyszyć będą wznowienia komiksów o Barbarelli oraz publikacja materiałów odnalezionych w archiwum Jean Claude’a Foresta.

Można zapytać, po co (poza ewentualnymi zyskami) De Laurentiis bierze się za film, który nie przetrwał próby czasu i w encyklopediach X muzy jest tylko wzmiankowany, a i to głównie ze względu na aurę skandalu, jaka towarzyszyła premierze? Wtedy poszło o śmiałe jak na owe czasy ujęcie problematyki seksualnej. Obrońcy moralności nie mogli darować twórcom filmu, że prawie każda napotkana przez Barbarellę istota jest gotowa natychmiast uprawiać z nią seks. Najbardziej jednak dostało się reżyserowi Rogerowi Vadimowi za scenę torturowania bohaterki orgazmami generowanymi przez "Maszynę rozkoszy" autorstwa szalonego naukowca Duranda Duranda. Kreowana przez Jane Fondę Barbarella (po kilkudziesięciu "seansach") wychodzi jednak z opresji cało. Zamiast niej przegrzewa się maszyna.

W Europie film krytykowano za nadużywanie estetyki kiczu właściwej kulturze amerykańskiej. "Barbarella" rzeczywiście była kiczowata, ale był to kicz zaplanowany. Vadim odwołał się do poetyki komiksowego pierwowzoru, który był francuską odpowiedzią na amerykańskich rysunkowych superbohaterów w trykotach. Swoją Barbarellę wyposażył jednak w cechy, którymi charakteryzowała się podfruwajka z "I Bóg stworzył kobietę" w kreacji Brigitte Bardot. Tak skrojona, przebojowa, seksowna, frywolna, instrumentalnie traktująca facetów Barbarella antycypowała typ bohaterki, który na dobre zagościł w zachodniej popkulturze po studenckiej rewolcie 1968 roku i eksplozji ruchów feministycznych.

Paradoksalnie ten rys filmu Vadima przeszedł bez echa. Być może dlatego, że widzowie nie chcieli oglądać filmu, który o wydarzeniach rozgrywających się za oknem opowiadał w konwencji komedii science fiction. Nośna okazała się natomiast kiczowata estetyka Barbarelli, którą inspirowali się fani glam rocka, disco oraz new romantic (to od szalonego naukowca wzięła nazwę grupa Duran Duran). Co więc tym razem zaserwuje nam Dino De Laurentiis? Kosmicznego Jamesa Bonda w spódnicy? Jeśli tak, to ciekawe, jak ubrana w mini Barbarella poradzi sobie w stanie nieważkości?