Tytułowa Aleja Gówniarzy to gra słów nawiązująca do nazwy jednej z głównych ulic Łodzi - Alei Włókniarzy, gdzie bohaterowie urządzają sobie wyścigi samochodowe. To jedna z niewielu emocji, jakich w ogóle doświadczają, bo panuje marazm i zniechęcenie. Nadzieją na życiową zmianę jest wyjazd do Warszawy. Szykuje się do niego Marcin (Marcin Brzozowski), bezrobotny polonista. Pociąg do stolicy wyjeżdża o 5.23, przed bohaterem cała noc na pożegnanie się ze swoim dotychczasowym życiem - miastem, znajomymi, miłością. Nocny spacer po Łodzi ma być podróżą we własną przeszłość, podsumowaniem dotychczasowej egzystencji czy raczej wegetacji.

Reklama

Piotr Szczepański, autor "Generacji C.K.O.D.", cenionego dokumentu o zespole Cool Kids Of Death postanowił zrobić film o swoich rówieśnikach, do których przylgnęło już tyle socjologicznych łatek, że spokojnie można by nimi obsłużyć przynajmniej kilka generacji. Szkoda tylko, że sam dokleja kolejną. Bo mamy tu wszystkie klisze: bezrobocie, brak perspektyw, frustrację, kompleks prowincji, emocjonalną niedojrzałość. Bohaterami jednak trudno się przejąć, bo Szczepański ukazuje nam raczej manekiny niż żywych ludzi.

Marcin Brzozowski powiela znaną z kina moralnego niepokoju postać "snuja", a jego bohater jest tak antypatyczny w swojej rezygnacji, że marzymy, by nastała 5.23 i wreszcie sobie pojechał. Wyróżnia się tylko postać Radka, szaleńca wierzącego w kosmitów i w to, że w Łodzi znajdują się pierwowzory wszystkich wielkich budowli świata (Luwr, WTC, Bazylika św. Piotra itd.) Radek wprowadza na ekran odrobinę anarchistycznej zabawy, przerywając sekwencje nużących i sztucznych dialogów.
Niestety, po „Alei Gówniarzy” zostaje w głowie zaledwie parę obrazków i muzyka w wykonaniu m.in. wspomnianych Cool Kids Of Death czy O.S.T.R. Pokolenie Szczepańskiego będzie musiało zaczekać na swojego kronikarza.

"Aleja Gówniarzy"
Polska 2007; Reżyseria: Piotr Szczepański; Obsada: Marcin Brzozowski, Ewa Łukasiewicz, Bartosz Picher; Dystrybucja: Dystybutornia; Czas: 87 min
W kinach od 13 kwietnia