Co prawda, fabuła filmu "Scoop - gorący temat", który dziś wchodzi na ekrany polskich kin, nie wyróżnia się precyzją, jaką imponował chociażby poprzedni obraz Allena "Wszystko gra". Zgodzić się też można z tymi, którzy wytykają reżyserowi odcinanie kuponów od najgłośniejszych jego obrazów. Jednak ta pełna zwrotów akcji opowieść, to - jak zawsze u Allena - porcja bezpretensjonalnej zabawy, w finale wyraźnie skręcającej w stronę dydaktyzmu.

To nowość u twórcy "Śpiocha", choć jej zwiastuny pojawiły już w poprzednim filmie. Rzecz jasna, obce jest mu moralizowanie, zwłaszcza że film wpisuje się w lubiany przez twórcę "nurt kryminalny" przyprawiony sporą dawką magii z udziałem duchów i scenami z zaświatów. Całość przywodzi na myśl świetną "Klatwę Skorpiona" i "Tajemnicę morderstwa na Manhattanie", choć jest opowieścią lżejszego kalibru niż ta ostatnia. Ma urok i wdzięk angielskiej komedii przełomu lat 40. i 50.

Nie bez powodu zresztą reżyser akcję filmu umieścił w Londynie, gdzie zmarły właśnie brytyjski dziennikarz Strombel próbuje odkryć tożsamość londyńskiego zabójcy z pomocą słodkiej, niegłupiej adeptki sztuki pisania Sondry Pransky (Scarlett Johansson). Tym trudniejsze to zadanie, że czyni to z zaświatów. Dziewczynie pomaga zwariowany magik Splendini (Woody Allen). Śledztwo prowadzi do młodego brytyjskiego arystokraty (Hugh Jackman), którego bezsprzecznemu urokowi Sondra natychmiast ulega z wzjemnością. Czy przystojniak błękitnej krwi może być seryjnym mordercą i po co miałby zabijać, skoro świat (i masa pieniędzy) leży u jego stóp?

Choć Allen wciąż eksploatuje te same wątki, od jakiegoś czasu prowokocje zastąpiły nostalgia i melanchalia. No i strach przed przemijaniem. Niby się nie zmienił, ale wysubtelniał. Wciąż drwi ze swoich lęków, ze śmierci, ale już w "Scoopie" podoba mu się ślepa miłość głównej bohaterki. "Jest fantastyczna" - mówi o młodej aktorce Allen. "Nieważne, jak wspaniałe mam dialogi, gdy gramy razem, zawsze mnie załatwia. Miałem się za niegłupiego i bystrego, ale ona jest bezkonkurencyjna. Naprawdę ją podziwiam".

Zaskakująca puenta - przezabawna i jednocześnie dramatyczna, będąca klasycznym przykładem suspensu - to najmocniejszy punkt filmu. Najlepsze sceny pochodzą z zaświatów (stanowią przy tym czytelny ukłon w stronę uwielbianego przez artystę Bergmana), sam Allen dawno już nie był równie zabawny, zaś duet Johansson - Jackman (niedawno mogliśmy podziwiać ich razem w "Prestiżu" Christophera Nolana) to przede wszystkim uczta dla oczu widzów obojga płci. Dziś już wiadomo, że Allen zaprosił Scarlett do udziału w kolejnym swoim filmie, który będzie kręcić latem w Barcelonie.







Reklama