Rola w "Cooked" podejrzanie przypomina tę z filmu "W pogoni za szczęściem", za którą Will Smith otrzymał nominację do Oscara - oba dzieła niosą krzepiące przesłanie, że dzięki ciężkiej pracy można odnieść sukces. "W pogoni za szczęściem" opowiadał o walce czarnoskórego mężczyzny, który stara się wyrwać ze społecznych nizin i mimo braku wykształcenia wspiąć po szczeblach kariery. Natomiast w "Cooked" Smith ma zagrać dilera narkotyków, który podczas więziennej odsiadki odkrywa w sobie talent kulinarny i po wyjściu na wolność zrywa z mroczną przeszłością, by założyć własną restaurację.

Reklama

Oba filmy prezentują także ceniony przez członków Akademii typ historii opartej na faktach - w pierwszym przypadku podstawą były wspomnienia maklera Chrisa Gardnera, w drugim - właściciela restauracji w Las Vegas Jeffa Hendersona. Takie dydaktyczne opowiastki z morałem często obradzają Oscarami dla grających główne role aktorów, by wspomnieć choćby takie dzieła, jak "Erin Brockovich" czy "Za wszelką cenę".

Być może to nie tylko desperacka próba zdobycia statuetki, ale też początek nowej, poważnej kariery aktora kojarzonego głównie z filmami w rodzaju "Faceci w czerni" czy "Bardzo Dziki Zachód". Komediowe emploi Smitha z pewnością jest wynikiem jego naturalnej vis comica i nieraz mówiło się o nim jako następcy Eddiego Murphy. Stąd właśnie niezbyt mądre komedie, w których mógł popisywać się "zabawną murzyńską gadką" oraz robić idiotyczne miny, stanowią pokaźną część jego filmografii.

Choć nie należy zapominać o ambitniejszych projektach, takich jak "Szósty stopień oddalenia" czy biograficzny "Ali", w których udowadniał, że wachlarz jego aktorskich możliwości jest o wiele szerszy. Jednak pierwsza rola, którą zabłysnął i wdarł się przebojem do Hollywood, była, a jakże, komediowa. W serialu "Bajer z Bel-Air" ("The Fresh Prince Of Bel-Air") grał po części autobiograficzną postać prostego chłopaka z Filadelfii, który zostaje "zesłany" do bogatej rodzinki mieszkającej w luksusowej dzielnicy Los Angeles, Bel-Air.

Reklama

Wkrótce doceniono jego talent komediowy, a także umiejętność stworzenia przekonującej i spójnej postaci - Will Smith jako serialowy bohater okazał się znakomity, a serial nie schodził z anteny przez sześć lat. W międzyczasie pojawiły się pierwsze propozycje ról filmowych - w 1993 roku zagrał geja we wspomnianym "Szóstym stopniu oddalenia", a w 1995 rozpoczął nowy rozdział kariery dzięki komedii o nieudolnych gliniarzach - "Bad Boys", która zagwarantowała mu mocną pozycję w Hollywood i role w hitach w rodzaju "Dnia niepodległości".

Will Smith znajduje się na liście najlepiej zarabiających aktorów, najbardziej wpływowych ludzi Ameryki (wśród aktorów wyprzedza go jedynie Tom Cruise), a jego płyty rozchodzą się w milionowych nakładach. Choć ten model kariery nieco odbiega od protestanckich ideałów, silnie akcentowanych w "W pogoni za szczęściem", to z pewnością jest realizacją Amerykańskiego Snu. Co więcej, Will Smith nie zamierza się zatrzymywać w swojej pogoni: "Możecie się śmiać, ale jeśli się uprę, w ciągu 15 lat zostanę prezydentem" - powiedział przy jakiejś okazji. Na razie uparł się, by dostać Oscara - i walczy.